[214 ] III. PENITENCI.
W dobrem mieście Awinionie
Penitentem[ 1] gdy chcesz zostać,
W wieloraki możesz sposób
Zmienić, bracie, swoją postać.
Możesz szatę wziąć błękitną,
Jak to niebo południowe,
Sznurem biodra swe opasać
I kapicę wdziać na głowę.
Osiąść możesz za murami,
U świętego Rocha bramy,
I wynosić zadżumionych
Kawalerów, tudzież damy.
Prosto z koła farandoli
Będziesz brał je na ramiona...
Jeszcze serce z tańca bije,
Lecz tancerka gaśnie, kona...
Prowansalskich ileż oczu
W ostatecznym tym momencie,
Ileż cudnych ujrzysz twarzy,
Najszczęśliwszy Penitencie!
[215 ]
W ustach płonie rozkosz życia,
W oczach czarne lśnią djamenty...
Na stos trupów damę kładą,
Mrucząc psalmy, Penitenty.
A gdy w mieście niema dżumy,
Gdy ją mistral precz wymiecie,
Na cmentarzu zadżumionych
Sadził będziesz wonne kwiecie.
Na cmentarzu zadżumionych
Wonne kwiaty bujno rosną...
Z czarnych oczu, z białych piersi
Zakwitają róże wiosną.
............
Gdybyś nie chciał być Niebieskim,
Przywdziać możesz szatę białą
Na pamiątkę Albigensów[ 2] ,
Których niebo pokonało.
Sznur — nie w biodrach, lecz na szyi
Wiązał będziesz po kapicy,
I z płonącą wyjdziesz żagwią
Pokutować na ulicy.
I z płonącą we dnie żagwią,
W wieku druku, w wieku pary,
Będziesz wołał do pokuty
Nieprzyjaciół świętej wiary.
[216 ]
Filozofy i doktory
Będą ci się namykały...
Za tych nowych Albigensów,
Penitencie, módl się, Biały!
............
Gdy chcesz zostać Fijołkowym,
To i na to, bracie, zgoda!
— Siedem razy będziesz grzeszył,
Czy to słota, czy pogoda.
Siedem razy grzeszył będziesz,
Iżby wszelki człowiek żywy
Już z tej samej liczby poznał,
Żeś penitent[ 3] sprawiedliwy.
Z Pisma bowiem jest wiadomo,
A nikt przeczyć się nie kusi,
Że przez dzień mąż sprawiedliwy
Siedem razy zgrzeszyć musi.
Jeżeli zaś musi zgrzeszyć
W jakiejkolwiek świata stronie,
Ty, mój bracie, bez przymusu
Będziesz grzeszył w Awinionie.
Słońce pali, wino szumi,
Piosnki biją ci do głowy...
— Siedem razy, lecz nie więcej,
Penitencie Fijołkowy.
............
Lecz, gdybyś chciał być Czerwonym,
I Czerwoni też są w sławie,
Odkąd Parpaille[ 4] w swym berecie
Na wszechnicy siedział ławie.
[217 ]
Był to beret osobliwy!
Bo nietylko, że łysina,
Ale pod nim się ukrywał
Heretycki błąd Kalwina.
Heretycki błąd Kalwina
Pod beretem siedział szpetnie,
Czekający, aż z Parpaillem
Kat na pieńku go nie zetnie.
Kat na pieńku ściął Parpailla,
Potoczył się beret z głową
Po dziedzińcu tej wszechnicy,
Gdzie kacerskie padło słowo.
A iżby się nie zostało
Po kacerzu ani śladu,
Penitenci mu Czerwoni
Dom spalili dla przykładu.
I wycięli w sadzie drzewa
I zrównali wszystko z ziemią...
Długo mistral nosił dymy,
Co słoneczny błękit ciemią...
Ile czartów poszło z dymem,
Tego nigdy nikt nie wiedział;
Co do drzew zaś, do jabłoni,
To na każdej z nich — wąż siedział.
Przestrach upadł na gród cały...
Wnet ściągnięto mosty grodu,
Żeby ustrzedz od herezji
Resztę kraju i narodu.
Dzień i noc Czerwoni wtedy
Na okopach mieli straże,
[218 ]
Bacząc pilno, czy herezja
Pod miastem się nie ukaże.
Gdy konfratry się pośpiły,
Grały w kości, albo w karty,
To płonąca żagiew złota
Obchodziła sama warty.
Dzisiaj jeszcze, gdy noc czarna,
Gdy z gwiazd żadna nie migota,
Tu, to tam po wałach chodzi
Zapalona żagiew złota.
............
Mógłbyś także zostać Szarym,
Jak więzienny mur ponury,
Jak ta szara pajęczyna,
Co osnuwa szare mury.
Mógłbyś biednych więźniów cieszyć,
Gdyby nie to, że jedyną
Ich pociechą, kiedy mają
W szarej celi — złote wino.
Mógłbyś schodzić w mroczne lochy
Ciemnych wieżyc estrapady[ 5] ,
Gdzie pięć wiosen siedział Rienzi[ 6] ,
Wielki więzień Wielkiej Rady[ 7] .
[219 ]
Dotąd hak tam w ścianę wbity
Trzyma kłódkę od łańcucha...
Tylko niema już trybuna
I górnego niema ducha.
Przeminęły górne duchy,
Przeminęły górne winy...
Szare czasy, szare zbrodnie,
Jak te pasma pajęczyny.
Mógłbyś też w skarbonkę brząkać
W zapuszczonej swej kapicy,
Na wykupno niewolników
Zbierać grosze po ulicy.
Lecz gdy błyśnie jasne słońce
W cudnej wiosny świeży ranek,
Jak powietrza, głodu, ognia,
Strzeż się, bracie, Arlezjanek!
Arlezjanka kiedy spojrzy,
Kiedy ściągnie brwi sobole,
Biedny, szary Penitencie,
Sam dostajesz się w niewolę!
............
Gdybyś wszakże Czarnym został,
W czarnej szacie i kapicy,
Przed skazańcem niósłbyś laskę
Aż do samej szubienicy.
Czarna laska jest z hebanu,
Na niej biała trupia główka
Do skazańca się uśmiecha,
Uwodzące szepce słówka.
Tumult w mieście, tłok i wrzawa,
Biją bębny, dzwony biją...
[220 ]
Długim sznurem idą Czarni
Z konających litaniją.
W rękach niosą czarne świece,
Przodem jedzie kat czerwony;
Idą, mrucząc na dwa chóry
Konających antyfony.
Do Łazarza idą bramy
Przez uliczkę Raju ciasną,
A po drodze im kolejno
Czarne świece w rękach gasną...
Nim zagasną trzy ostatnie,
W bramę Czarnych orszak wkroczy
I zaświeci skazańcowi
Raz ostatni w same oczy.
Przez otwory czarnych kapic
Białe błysną mu źrenice;
Ujrzy jasną czerwień kata,
Ujrzy czarną szubienicę.
I obejrzy się z rozpaczą,
Zanim korbę kat zakręci,
Lecz dokoła czarnym murem
Czarni staną Penitenci.
A u wzgórza lud się tłoczy,
Głucha cisza w tłumie rośnie...
U świętego Agrykoli[ 8]
Jęczą dzwony tak żałośnie...
U świętego Agrykoli
W prowansalskiej swej odzieży
[221 ]
Skazanego matka stara
Na kamieniach krzyżem leży.
Ciemny płaszcz jej w grubych fałdach
Wyschłą, zwiędłą postać kryje...
— Chryste! Chryste! — jęczą dzwony,
A od bramy pies gdzieś wyje.