[19]III.
Spłodzili mię oto
Helotka z helotą,
Więc mi kołysanką
Był ich kajdan stuk,
Więc przez żywot cały
Łańcuch zardzewiały
Ku nocom i rankom
Wył w pustce mych dróg.
Nim junacka siła
W barki me wstąpiła,
Już mi szyję zgięto
Pod jarzemny gwóźdź —
Kazano się schylać,
Do pletni przymilać,
Przed tym, co wziął w pęto,
Ziemię czołem bóźdź.
Wzrastałem w obroży
Tchórzem pośród tchórzy —
[20]
U sióstr za manele
Dzwonił łańcuch oków.
Kędym posłał oko
Własną zlan posoką
Łasił się nieśmiele
Nędznych tłum otroków.
Duch fałszem zatruty
Nawyknął pęt nuty
Płoszącej mi z domu
Wszelki życia wdzięk,
A gdym w uczuć kłótni
Dłoń wspierał na lutni,
Niewoli i sromu
Wylatał z niej jęk.
Mimo to chwilami
Wzrok mglił mi się łzami
I tężyłem ucho
Za lasy, za wody
Ufny, że tam gdzieści
Niebo się niebieści
I już nam w noc głuchą
Szle pieśń swobody.
Biada czczym snom, biada!
Rosa wzrok wyjada,
W kale upodlenia
Czas pełza powoli.
Jarzmo za mną, we mnie —
Kark czeka daremnie
Zorzy wyzwolenia,
Końca niewoli.
[21]
Biały szron na strzesie...
Grzbiet mi wiekiem gnie się,
Ku jesiennym grobom
W dal idę mroczną,
A głos we mnie szepce:
Nie pękną oklepce,
Kajdany twe z tobą
W mogile spoczną.