[42]17.
Sen, który spływa na oczy dziecięcia,
Wiecie, z jakiego urodzon zaklęcia?...
Ach, to jest szmerek, co żywie i mami
W krainie czarów, wiecznie roześnionych,
Pośrodku cieniów lasu, oświetlonych
Świętojańskiemi mrocznie robaczkami:
Tam wiszą pąki dwa trwożne zaklęcia,
Ztamtąd spływają na oczy dziecięcia.
Uśmiech na ustach śpiącego dziecięcia,
Wiecie, z jakiego urodzon zaklęcia?...
Młodego promyk to miesiączka, który
Jesiennej trąca skraj niknącej chmury —
I pierworodny rajski uśmiech z wianka
Snów umytego rosami poranka:
Ztamtąd spływając, pomny zniebozdjęcia,
Igra na ustach śpiącego dziecięcia.
Świeżość rozkoszna na ciałku dziecięcia,
Wiecie, jak długie ma dzieje poczęcia?...
[43]
Kiedy dziewczątkiem jeszcze była matka,
Świeżość ta tchnieniem różanego płatka
Serce jej słała, jak żywego cości,
W tkliwem milczącem misteryum miłości:
Ztamtąd tak słodka, tak pełna natchnięcia,
Żywa rozkwitła na ciałku dziecięcia.