Na ziemię upadł pierwszy śnieg, bielutki,
Jak ruń jagnięca, pulchny i wilgotny,
Zostawiający ślad pod stopą błotny,
Siodła strzech w mleczne strojący obwódki.
Czas panowania jego nader krótki:
Zza mgły blask słońca strzelił tysiąckrotny
I spił i wchłonął ten puszek ulotny,
Jak nagła radość spija łzy i smutki.
Jasność i ciepło zawładły w przestworze;
Zdawałoby się, że to dzień wiosenny
Myśli znów ziemi usłać kwietnie łoże.
Nie! To ostatni znak zwycięstwa słońca:
Porządkiem rzeczy, który jest niezmienny,
Śnieg jutro panem od końca do końca.