[25]
Ja miałem kiedyś swoją budę — lecz w nocy raz głuszący huk
Obudził mnie obuchem w głowę — i rozszalała masa wód
Na moje wpadła legowisko — i darmo prężył się mój trud!
Daremniem się z żywiołem wściekłym o swoją budę gryzł i mógł!
Zatopił mi ją! a mnie porwał i z rykiem tryumfalnych trąb
Zwyciężonego niósł na barach i z mych wysiłków marnych drwił —
I, oszołomion dzikim pędem, zgnębiony, zabaczyłem sił
I zdałem mu się, nawpół czując, jak niesie mnie na straszną głąb!
Na morze rzucił mnie! na morze — co jak pustynia leży wkrąg
I myśli, żem się tych obszarów bezkresnych, pustych morza zląkł —
Że będę, łeb ku niebu tężąc, z wściekłości i rozpaczy wył!
Nie będę wył!! — Na żywioł morza, co taki groźny wkoło legł,
Mam — Pies potężny — Morze Mocy — huczące burzą skróś mych żył!
Mnie stanie tchu! i łap mi stanie! i mój jest niewiadomy brzeg!!