[57]PIOSENKA.
Raz, gdym śpiewał piosenki płomienne,
Kiedym śpiewał młodzieńcom swe pieśni,
I myślałem, że dusze ich senne
Rozbudziłem, odarłem je z pleśni,
Serce w piersiach zadrgało mi żywo...
Wtem rzekł jeden: No, chodźmy na piwo!
Zaśpiewałem dziewczynie, o zmroku,
Wyszeptałem jej swoje marzenie,
A gdym blaski zobaczył w jej oku.
Fale w piersiach i w twarzy płomienie,
Rwałem serce, zmieniałem w słów kwiaty...
Wtem spytała: Czy pan jest żonaty?
Więc śpiewałem piosenki me własne.
Zaśpiewałem je słońcu o świcie,
I słuchało mnie słońce to jasne,
I słuchały mnie chmury w błękicie,
A głosowi wtórował wiatr świeży...
Słońce kocham, nie wierzę młodzieży.
A gdym nocy zaśpiewał uroczej.
Kiedym nocy zaśpiewał tej cichej.
To słuchała mnie noc i gwiazd oczy,
I słuchały mnie kwiatów kielichy,
I mgły sine, wiszące w dolinie...
Dziś noc kocham, nie wierzę dziewczynie!
[58]
A gdym ziemi zaśpiewał tej łzawej,
To słuchała mnie ziemia ta święta;
I przycichły motyle śród trawy,
I przycichły na drzewach ptaszęta;
Wtórowały mi ziemi tej groby...
I dziś kocham tę ziemię żałoby!
I dziś kocham ja słońce to złote,
I noc kocham, i gwiazdy promienne,
I pieśń kocham, i pieśni tęsknotę,
Kocham niebo i chmury te senne,
Kocham ptaki i kwiatów powoje...
Dla nich płyńcie piosenki — wy, moje!
Dla nich, dla nich ma piosnka niech dźwięczy.
A strój pieśni niech będzie bogaty
Bo pożyczę jej blasków od tęczy,
Barwy dadzą piosence mej kwiaty.
A rytm pieśni da szara ptaszyna...
Więc płyń piosnko — ty moja jedyna!
Płyń piosenko! i rośnij na sile,
A płyń piękna i żywa, jak rzeka!
I nie tylko cię kwiaty, motyle.
Lecz i serce ukocha człowieka...
Co? człowieka?! Dlaczegóż to słowo!
Odtrącone powraca na nowo!
[59]
Tak! bo chociaż bardzo mi jest droga
Noc marząca w gwiazd złotej ulewie,
Smutna ziemia i słońca pożoga,
I tęsknota, zaklęta w słów śpiewie.
I lot ptaków, i kwiatów kobierce...
Lecz najdroższe mi ludzkie jest serce!