[181]
PO CO.
Przyroda pełna kwiatów, barw i woni,
Cichutko nucą senne ptasząt chóry,
Słońce z brylantów złota i purpury
Niedługo rąbek błękitu zasłoni,
Już na wieczerzę wabią z chatek dymy,
Już ukończone w polach prace żmudne:
Spoczynek... Po co ubierać to w rymy,
Co samo przez się już takie jest cudne!
Kto z was nie stąpał po kobiercu z wrzosów
Do tej ogromnej świątyni z zieleni,
Tam, gdzie organy są z ptaszęcych głosów
W królestwie dumań i ciszy i cieni?
Te świerki smukłe i dęby olbrzymy
I uroczyska tajemne, bezludne:
To las — ach po co ubierać to w rymy.
Co samo przez się już takie jest cudne!
[182]
Nad moją głową sklepienie z błękitu,
A u stóp huczą mórz groźna głębiny.
Tam, gdzie granice zachodu i świtu
Niebo i ziemię łączy rąbek siny.
To Twoje dzieło o Stwórco! wierzymy,
Od gwiazdki w górze, aż do morskich wód dna;
Ziemio! — ach po co ubierać cię w rymy,
Kiedy i ty sama przez się taka cudna!
Żebraczka z dzieckiem stanąła u proga
I po jałmużnę sięga chudą ręką.
Biegną me dziatki: »tatku, mamo droga!
Kobieta biedna z dzieciną maleńką!
My jej cieniutką koszulkę włożymy,
Maleństwo takie obdarte i brudne!«
Serduszko! — po co ubierać cię w rymy,
Kiedy ty samo przez się takie cudne!
Gdy luba włoży pod główkę rączęta
I gdy ją do snu w puch otuli łoże.
Odsłoni marmur koszulka wycięta:
Piękniejszą nawet Wenus być nie może!
Choćbym miał wielki talent Deotymy,
Opisać wszystko zadanie za trudne...
Wszystko? — ach po co ubierać to w rymy
Co samo przez się już takie jest cudne!
Ach i ta chwilka rozkoszna, namiętna.
Gdy się me usta w jej usteczka wpiły,
[183]
Przy sercu, serce, razem biją tętna
I strugi Jawy przebiegają żyły.
Gdy się w gorącym uścisku złączymy
Jedyne szczęście w miłości nie złudne:
Całus! — ach po co ubierać to w rymy,
Co samo przez się już takie jest cudne!