Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie/Kochanka sprowadzona czarami
←Zemsta czarownicy | Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie 135. Kochanka sprowadzona czarami Lucjan Siemieński |
Bojaźliwy rycerz→ |
Wiejski parobek rozkochał się w kowalczance, ale ta o innym myśląc, trapiła biednego chłopaka. Nadaremnie kupował jéj pierścienie, wstążki i chustki. Paraska przyjmowała dary, lecz potém śmiała się z niego. Niemogąc znieść już dłużéj Kiryłło (tak się zwał on parobek) udał się do czarownicy, mieszkającéj o dwie mile; ta kazała mu wystarać się o kosmyk włosów i kawałek płótna z koszuli Paraski. Dopełnił zlecenia, a czarownica poleciła, ażeby o północy przyszedł. Stawił się w oznaczonym czasie parobek, noc była cicha i widna, bo miesiąc jasno przyświecał. Czarownica rozpaliwszy ogień spory na kominie, zaczęła kadzić do koła izbę jakiemiś ziołami, a potém wziąwszy otrzymany kosmyk włosów i kawałek płótna z koszuli Paraski, nad dymem z tych ziół trzymając i jakieś niezrozumiałe szepty odprawując, tak w ostatku zawołała:
— Przybądź Parasko! zaklinam się[1] w imie tego, co mocen jest mnie i każdego i ciebie z ziemi do piekła zaraz przenieść na wietrze! przybądź! i okaż się, choćby w postaci konającéj, lub nagiéj, jako cię matka na ten świat porodziła!
Na te obrzędy i wykrzyki drzał parobczak, odwrócił oczy od komina i zaczął się modlić w cichości, ale w téj chwili czarownica wykrzyknęła: „Już jest!” — Kiryłło słysząc poprzednio świst wichru i wrzaski, jakby podziemne, spojrzał we drzwi, które z trzaskiem na ściężaj rozwarły się, a Paraska wybladła, spocona, z oczami konającéj, i ściętemi usty tocząc białą pianę, w jednéj koszuli stanęła na progu. Robiła silnie piersiami, jakby ze zmęczenia, lub mocnych boleści. Czarownica porwawszy zioła, zaczęła niémi okurzać Paraskę, a potém siłą roztworzywszy ścięte zęby, wlała jakiegoś napoju kilka kropel w usta, ucięła kosmyk włosów z warkocza i nanowo okurzając zielem, zaczęła szepty odprawiać. Wkrótce znikło widziadło, czarownica oddając mu włosy odcięte: Bądź spokojny — rzekła — idź i niemów nikomu, żeś tu był u mnie; Paraska kochać cię będzie. — Wsiadł na konia parobczak i wrócił do wsi nad samym świtem. Stało się podług wróżby czarownicy, bo kowalczanka zaraz oddała mu swoją rękę; lecz niedługo szczęśliwie żyli. Kiryłło porzucił ją we dwa lata, oskarzył czarownicę, wyznał wszystko pod przysięgą, a babę spalono przed dworem.