Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie/Piast


Mysia wieża w Kruszwicy Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie • 3. Piast • Lucjan Siemieński Pięciu męczenników kazimirskich
Mysia wieża w Kruszwicy Podania i legendy polskie, ruskie i litewskie
3. Piast
Lucjan Siemieński
Pięciu męczenników kazimirskich


Był w Kruszwicy obywatel, syn Koszyków, imieniem Piast, wzrostu siadłego, szerokich i długich pleców, wiek średni już pomijając, a z niewielkiego grunciku roli i z barci żywot swój utrzymując. Człowiek prosty, sprawiedliwy, ludzki, jałmużnik, i podług mienia swego uczciciel wielki. Temu, gdy żona imieniem Rzepicha[1], od obyczajów jego nieróżna, jedynego syna powiła, a za żywota jeszcze Popiela, pierwszy włos obrzędem pogańskim synowi podstrzygać i nazwisko nadawać miał: na on bankiet wieprza zabiwszy i kadź miodu rozsyciwszy, przyjaciół wezwał był. Pierwéj niż dzień uczty naznaczonéj przyszedł, z trafunku nagodzili się mu dwaj nieznajomi w pielgrzymskiém odzieniu młodzieńcy, których on widząc, że od dworu książęcego odepchnieni byli, łaskawie wezwał, w dom swój chętnie wprowadził, stół przygotował, i dostatek z onych potraw, na przyszłe postrzyżyny przygotowanych, przed nich postawił. Tam rzecz wielka i dziwna przypadła: przyrosło nad zamiar mięsa; lunął się miód wierzchem naczynia swego. Wnet zatém Piast, za upomnieniem gości onych, statków więcéj spożycza, miód w nie przelewa, a za sprawą onych, już nietylko sąsiadów i przyjaciół swoich, ale téż samego książęcia, (gdyż na on czas nie tak się poważnie i pieszczono nosili panowie) ze wszystkim dworem jego na ucztę naznaczoną zaprasza. Ciż to tedy goście, gdy wtóry raz, a prawie czasu zjazdu onego, do niego przyszli; Piast za rozkazaniem ich, z ubożuchnéj spiżarni swéj, wszystek on zjazd, od głodu prawie zdychający, dostatkiem hojnéj żywności karmił; gdyż każda rzecz ujęta, na to miejsce okwicie przybywała. Co gdy się rozsławiło, jednostajnym wszyscy głosem Piasta, nie zdaniem, abo pomocą ludzką obranego, ale przejrzeniem Boskiém za Pana sobie być podanego, krzyknęli. Zbiegnie się wtém do domu jego wielka moc panów: proszą i wymagają na nim, aby lecącą rzeczpospolitę podźwignął: wzbrania się ten. Za sprawą jednak i pozwoleniem gości swoich, tak, jako chodził w siermiędze, w kurpiach łyczanych, na zamek od starszych prowadzony jest. A goście oni, dosyć uczyniwszy powinności swéj, zniknęli. Rozumieją tedy jedni, że to byli Aniołowie Boży, jałmużnę i dobroczynność, chociaż poganinowi odpłacający.


  1. Na goplańskiém jeziorze dziś jeszcze jest wysepka, nosząca nazwę: Rzepny.