[18]
Poezjo, która stajesz przy urnie popiołu,
Z skrzydłami złamanemi dłonią Persefony
I róże serca zmieniasz w blade anemony,
I cień śmiertelny dajesz memu czołu!
Poezjo! Święta wróżko walki, krwi, zachwytu,
Ty, coś miała radosnym, przebujnym wykwitem
Iść w życie ścieżynami, między źrałym żytem,
Jak żniwiarka, na którą pada rosa świtu.
Śniliśmy Cię z dłoniami spalonemi latem,
W winogradowym gąszczu swych męskich południ,
W kwiatach, wieńcach, owocach — u grającej studni,
Między uczuć błękitem, a żądzy szkarłatem!
Po bladolicej złudzie i klęskach na jawie,
Po pierwszych niepokojach, przeczuciach i błyskach,
Wśród marzeń o natchnienia gwiezdnych wodotryskach,
I po pierwszej chłopięcej w świat Chimer wyprawie:
Śniliśmy Cię, śniliśmy, jak wolność i burzę,
Jak orła, co pręt klatki kiedyś przecie skruszy
I nad ludzkim motłochem bez serc i bez duszy
Białych skrzydeł pióropusz rozpostrze ku górze!
O poezjo bez maski! Zwarta, silna, naga!
O Walkirjo z rycerskiej patrząca Walhalli
Na stos serc, na wał trupów, na odbłyski stali,
Gdzie fanfara surm złotych cichnie lub się wzmaga!
Śniliśmy Cię, jak młodzi, dumni kondotjerzy,
Najmici słońc i władzy tyrańskiej zaprzańce,
[19]
Co w złoty zygzak miecza biorą światów krańce
I czerwień ran skrywają pod stalą pancerzy.
Poezjo! Przecz w Rolanda w Ronsenwalskim jarze
Zamieniłaś Mu duszę mrącą bezpotomnie
I przecz, choć wieść straszliwa nadchodziła do mnie,
Nie mogłem Mu pomocy nieść od serca w darze.
Poezjo! Gdzież są żniwa, gdzie dożynki nasze,
Srebrny sierp innym przejdzie między falą żyta
I innym cicha jesień do sadów zawita,
Niosąc strojną w winograd upojenia czaszę!
A on, a ja, Poezjo?! Za popiołów trumną
Muszę iść w mgły cmentarne, śladem Persefony,
Gdzie z łez mych wykwitają blade anemony,
Pnąc się wzwyż, nad strzaskaną Jego dni kolumną.