[232]Fragment.
O wiosno! gdzie ty gubisz swoje kwiaty?
I jaki wicher skrzydłami płowemi
Chwyta ich listki, i wlecze po ziemi
Królewskie róż twych szkarłaty?
Gdzie twych poranków blaski dyamentowe
Gasną? i w jakie rozwiewa się cienie
Wieczorna zorza, co na twoję głowę
Kładzie koronę — marzenie?
Od jakich żarów rosy twoje białe
Tają, jak perły w morzu konające?
Na czem ty łamiesz brylantową strzałę,
Którą posyła ci słońce?
Gdzie przepadają mgły twe tajemnicze,
I blade róże wschodzącej jutrzenki?
Od czego mdleją pąki twe dziewicze,
Za nim rozwiną swe wdzięki?
O wiosno! w blaskach i uśmiechach cała,
Co na skąpane w łzach upału tęcze
Zarzucasz skrzydła lekkie i młodzieńcze,
Jak gdybyś w niebo leciała;
[233]
I coraz szersze dnia robiąc zdobycze
Na wschód i zachód słonecznej krainy,
Światła pochodnię wnosisz w tajemnicze
Srebrzystej nocy dziedziny;
O wiosno! czemu tęcze twoje gasną,
Skrzydła się łamią i ciężą ku ziemi?
I czemu zmierzchy ustami chłodnemi
Zdmuchują zdobycz twą jasną?
Czemu słowicze pieśni twoje mdleją?
Czemu wód twoich wysychają czary?
Czemu, nazwana: „miłością” — „nadzieją”,
Dotrzymać nie umiesz wiary? —
O serce ludzkie! gdzie są upojenia
Młodych porywów twoich i tęsknoty?
Gdzie wielkie czyny słabego ramienia?
Gdzie wielkich rojeń plan złoty?
Gdzie świeżość uczuć twoich porankowa?
Gdzie dążeń, celów twoich ideały?
Gdzie zapał, którym uskrzydlone słowa
Pieśni twej w niebo leciały?
Gdzie twoje siły, energii twej suma?
Gdzie sny twe ciche, dziewicze, niebieskie?
Gdzie nieskalana czoła twego duma,
Twoje ubóstwo królewskie? —
[234]
Gdzie ukochanie twoje wszechpiękności?
Cześć dla wszystkiego, co wzniosłe, co święte?
Gdzie są twe barwy, szermierzu ludzkości,
W walce o przyszłość podjęte? —
Gdzie głębia rwąca i świeżość tych prądów,
Które rzeźwiły brzeg suchy, omdlały?
Gdzie orle tęcze hipotez i sądów,
Co niebo z ziemią wiązały? —
Gdzie przedumanej nocy urok cichy,
Co ci bezsenne otwierał powieki?
I gdzie są ducha upojeń kielichy,
Kipiące życiem na wieki?
Zapał młodzieńczy do wiedzy, do pracy,
Gdzie złamał wzlotów swych potężnych skrzydła?
I w jakich mroków pochwyceni sidła,
Milkniecie, świtu śpiewacy?
Młodości bujna! o wiosno ty ziemi!
Co pokolenie, świat wzmaga swe tętna
I, oddychając piersiami pełnemi,
Ludzkość rozbudza się smętna...
Czemuż jej nie dasz tak potężnych ruchów,
Tyle wytrwania, i żaru, i siły,
Żeby, chwyciwszy się młodzieńczych duchów,
Zmartwychpowstała z mogiły?
[235]
Czemu ty sama, o zorzo dziejowa,
W mgle powszedniości przygaszona perło,
Jak z tronu swego zepchnięta królowa,
Łamiesz o życie swe berło? —