[115]III.
Jak ciemno! — Panie! — Czy ta noc, co spływa
Czarnogwiaździsta i nieprzenikliwa
Z wiecznych przepaści podnosząc swą głowę —
To wróg Twój stary, przez pół pokonany,
Który w ciemnościach rozrywa kajdany
I świata dzierży połowę?
Czy Ty sam, Panie, spuściłeś z łańcucha
Tę noc posępną na myśl i na ducha,
Gdy człowiek powiódł oczyma po niebie,
I przez mgłę ranka, co wznosi się drżąca,
Sięgnął do jądra wszechbytu, do słońca,
A przez nie sięgnął do Ciebie?
O, króluj w ciszy!... Przez dni połowicę
Tytan zamyka zuchwałą źrenicę,
[116]
W bezsilne śnienie zapada...
I podłożywszy cień szczęścia swej głowie,
Nie dba, jak w chmurach władają bogowie,
Błękitnych tajni nie bada...
O, króluj w ciszy!... Niech tylko ten stary
Wróg sprzymierzony dotrzyma ci wiary,
I marą usypia duchy...
Bo cóż, jeżeli bezsenne powieki
Podniosą ludy i ockną na wieki...
...............