[247] VIII.
Lirnik.
Platona Kosteckiego.
(Z rusińskich pieśni.)
...Sam, samiutki, starowina —
Bez chatynki, rodu, syna,
Lira, kosztur, kawał szmaty...
Wskazki za to przebogaty!
Siwe włosy, broda siwa,
Jak zbielały kłos do żniwa...
Idzie chyłkiem a powoli,
Jakby szukał dawnej doli,
Co spłynęła gdzieś z wodami,
Co rozwiała się z wichrami.
[248]
Na ulicy lira brzęczy,
Dziad wesoło w nią podzwania,
Dzieci za nim rój z pustotą
Woła piosnek, dziada męczy,
A zmarszczona dłoń ogania
Od głów złotych lirę złotą...
Wszystkim rad był gdzie mu radzi.
Ale stara jego noga
Już najczęściej go prowadzi
Do naszego, było, proga...
Bo się znał gdzieś z dziadem naszym,
Z Ukrainy, szlakiem laszym...
Ponad strzechą nasza chatka
Miała gruszę. Grusza — matka
Jak zakwitnie — to z niej miody
Biorą całe pszczelne rody...
............
Cicho — że i liść nie szachnie,
Stoi grusza w kwieciu biała,
Z dzbana krupnik miodem pachnie,
I na licu starców pała.
A jak zaczną snuć do wątka
One czasy, one boje,
Jak zpod serca gdzieś, z zakątka,
Wydobędą młodość swoję, —
[249]
— Słowo niże się po słowie,
I godzina po godzinie,
O Humaniu, Poczajowie,
O Dobrudży, Ukraninie,
O tym Barze, Carogrodzie,
Czarnym szlaku, Krasnym brodzie,
O tych puszczach, o tym stepie,
Sawie, Marku, a Mazepie,
O tych Turkach, o tych Lachach,
Bitwach, koniach, cudach, strachach,
A — „Waszeci”, a „Mospanie”,
To i żal tak, i wesoło,
Że nam malcom stojąc wkoło,
Dziwu, słuchu, łez nie stanie...
Gdzieś tam brzmi kapela musza,
Mruczy potok, szepce grusza,
W górze niebo jasne, sine,
Patrzy w step, a w Ukrainę...
Gwiazdy wschodzą drobne, złote,
Na wspominki, na tęsknotę...
„Wóz” zatoczył się wpół nieba,
„Kurki” już wywiodła kwoczka,
Błyska zorza zza obłoczka...
Toż i idziem, choć nieradzi.
Dawno-bo już spocząć trzeba
I gościowi i czeladzi.
[250]
Obu starców twarz płonąca
Zapatrzona do miesiąca...
Westchną czegoś — a po chwili
Głowę na pierś przykłonili,
I dumają... Ot, tak sobie,
O szczęśliwszej jakiejś dobie.
|