Zejdź jasna jutrznio! rozlej światła strumień
Po ziemi życia nowego spragnionej;
Złotym promieniem do dna ludzkich sumień
Sięgnij i blask im nadaj nieskażony!
Rozedrzyj mroczne przyszłości zasłony
I wstydem czoła wątpiących zarumień
I oczom, chciwym zachwytów i zdumień,
Ukaż odrodzeń szereg nieskończony!
Zejdź jasna jutrznio! Świat, przeczuciem tknięty,
Z lochów, gdzie nędza z zbrodnią mieszka skrycie,
Z gmachów, gdzie orgia dopija swe męty —
Wygląda ciebie, w troskach czy przesycie,
I woła, dziwną tęsknotą przejęty,
O świeże, lepsze, szlachetniejsze życie.