Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego/Na aniwersarz wesela Elżbiety
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego |
Wydawca | Jan Nep. Bobrowicz |
Data wyd. | 1837 |
Druk | Breitkopf et Haertel |
Miejsce wyd. | Lipsk |
Źródło | skany na Commons |
Indeks stron |
ELŻBIETY.
Niech się z twoją pamiątką me pióro napieści
Dniu luby, dniu doroczny roskosznej boleści!
W którym celniejsze pełniąc rzemiosło natury,
Elżbieta rozsączyła dziewicze purpury.
Z jakim nieznaną słodycz przyjmowała wstrętem?
Jak długo miała minę nieposłusznej żonki?
Nieraz męża nazwała bezczelnym natrętem
I nie raz w zachwyceniu rozdarła koronki.
Wiele było wymówek i sprzeczek jak siła
Nim się Bozkim roskoszy nektarem upoił,
Nim róże z liliami na łup mu puściła,
I nim się wstyd rumiany z małżeństwem oswoił.
Tak Amazonka mając z Tezeuszem walki,
Długo Bellony równej doznawała szalki;
Ale padła nakoniec srogim ranna grotem,
Bez siły i pamięci zlana krwią i potem.
Ach! jak ci był Elżbieto przykry dzień weselny,
Jakąż bojaźń sprawiła łożnicy godzina!
Mniemałaś, że już zginiesz, że to raz śmiertelny
Który ci zadać miała strzała Kupidyna.
Nie śmierć ta strzała niesie, daje ona życie;
Niech często do swych celów trafia należycie,
Budujcie piękne ciałko, duszę dadzą nieba,
Waszego nam plemienia gwałtownie potrzeba;
Póty się nasza kiedyś niezagoi rana,
Potomność niezapomni o tej smutnej dacie,
Wtedy była dopiero Ojczyzna przedana,
Gdy żadnego z krwi waszej nie było w Senacie.