Poezye i urywki prozą/Przedmowa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przedmowa |
Pochodzenie | Nigdzie niedrukowane poezye i urywki prozą z teki pośmiertnej Józefa Ignacego Kraszewskiego |
Wydawca | Wydawnictwo „Bluszczu” |
Data wyd. | 1912 |
Druk | Piotr Laskauer |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Poezje te, pisane w różnych epokach życia są wyrazem tych uczuć i stanów ducha, jakie przeżywał Józef Ignacy Kraszewski, są szczerą spowiedzią zbolałej często duszy, doświadczanej przez los, lecz nigdy nie obniżającej lotu. Znalezione w tece pośmiertnej, nie były przeznaczone do druku, gdyż autor „Starej Baśni” zbyt skromnym był, aby chciał „sobą” zajmować ogół — nie wszystkie też są jednakiej wartości artystycznej — przemawiają jednak tak żywo do czytelnika, tak jasno rysują postać wielkiego pisarza, że zapoznanie się z niemi nietylko przypomni jego zasługi, ale uwypukli te zalety ducha, które poza talentem i pracą składały się na potężną indywidualność twórcy powieści polskiej. Porządkując je, starałam się rozklasyfikować stosownie do treści, nie czasu, na pierwszem zaś miejscu zamieściłam „Psalmy”, pisane w Magdeburgu, jako smutny dokument krzywdy, która starca nad grobem spotkała. Źródłem jej, jedyną przyczyną — była zbytnia wiara w ludzi i niezrównana dobroć, płynąca z gołębiego serca.
W poezjach tych odsłania nam Kraszewski tragedję ostatniej karty swego życia, wiodąc nas również przez jasne dni młodości, trudy dojrzałego wieku i niezapomniane, słoneczne dzieciństwo... I śmiało przytoczyć tu mogę słowa wypowiedziane w dniu Jubileuszu: „w chlebie mym były może ości i plewy, ale zakalca nie było”.
d. 8 marca 1912 r.