Ej wy góry, sine góry, Zaklęte dokoła!
Myśl orlemi leci pióry Na wasze przyczoła!
I z jaskółką skrzydła macza W srebrnej rozpadlinie,
Z dziką kozą skok zatacza, Z echem w dali ginie...
Mnieby zamek mieć kamienny, Jak Drubażka szumna!
Jar pod koszar, jak Stos senny, Jak Litenbar — gumna!
Kwiaty rwać mi na Podskalu, Paprocie na Graniu!
Na Prechybie łzy z opalu Zbierać o zaraniu...
W niźnie szare już nie wrócę, Z orłami polecę...
Z mgły przepaściom mosty rzucę, Wzrokiem je rozświecę!
Mchy, stóp ludzkich nieświadome, Zgniotę w srebrne ślady...
Pójdę, gdzie błyski znikome Wschód rozpala blady!
Skąd ucieka, bijąc w skały, Potok rwący, dziki,
Pójdę... Będą mi śpiewały Brzęczące kamyki...
Rozbłękitni się nad wodą Widnokrąg daleki, GórkieGórskie echa chór zawiodą, Zaszumią smereki.
W przepaść rzucę bóle ziemi, Myśl skąpię w lazurze,
Z obłokami słonecznemi Rozbłysnę się w górze...
Róg mi dajcie! Róg pastuszy, — Pieśnią się zabawię...
Niech połowę tęsknej duszy W górach tu zostawię!