............
Szyderczego olbrzyma widzę w czasów głębi...
Śmiech jego cichy zrazu, lodem duszę ziębi,
A przesąd i głupota, blednąc przed tym śmiechem,
Zapadają w ciemności z trwożliwym pośpiechem.
Lecz widmo tajemnicze wciąż dalej się śmieje...
Wyśmiewa tęskność z piersi, a z serca nadzieje,
Łzy wysusza w źrenicy ten zimny śmiech trupi,
I smutkowi w żałobie mówi: »głupi! głupi!«
Zrywa się z snów marzyciel, śmiechem tym zbudzony,
Wstydząc się swej zadumy, wśród leśnej uchrony...
Pieśniarz, którego lutnia różami się kwieci,
Rzuca rymy i rytmy, jak fraszki dla dzieci...
Bohaterowi ręka odpada od czynu:
— Czyż warto mieniać życie na liście wawrzynu?
Miłość z pięknem w dwie wrogie rozchodzą się strony,
A ludzkość posąg szczęścia rozbija strącony.
A widmo wciąż się jeszcze śmieje tajemnicze,
Trzymając przed młodością Gorgony oblicze.
Aż wyszydziwszy miłość i rozkosz i życie,
Wyśmiewa — gwiazdy z nieba, a z łon — serca bicie.