Poezye wydanie zupełne, krytyczne tom III/Pieśni bez echa/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Maria Konopnicka
Tytuł Poezye wydanie zupełne, krytyczne
Wydawca Nakład Gebethnera i Wolfa.
Data wyd. 1915
Druk O. Gerbethner i Spółka
Miejsce wyd. Warszawa, Lublin, Łódź, Kraków
Indeks stron
VIII. PIEŚNI BEZ ECHA.


I. PIEŚŃ O DOMU.

Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co w letnią noc, skroś srebrnej mgły,
Szumem swych lip wtórzy twym snom
A ciszą swą koi twe łzy?

Kochasz ty dom, ten stary dach,
Co prawi baśń o dawnych dniach,
Omszałych wrót rodzinny próg,
Co wita cię z cierniowych dróg?

Kochasz ty dom, rzeźwiącą woń
Skoszonych traw i płowych zbóż,
Wilgotnych olch i dzikich róż,
Co głogom kwiat wplatają w skroń?

Kochasz ty dom, ten ciemny bór,
Co szumów swych potężny śpiew
I duchów jęk i wichrów chór
Przelewa w twą kipiącą krew?

Kochasz ty dom, rodzinny dom,
Co wpośród burz, w zwątpienia dnie,
Gdy w duszę ci uderzy grom,
Wspomnieniem swem ocala cię?


O, jeśli kochasz, jeśli chcesz
Żyć pod tym dachem, chleb jeść zbóż,
Sercem ojczystych progów strzeż,
Serce w ojczystych ścianach złóż!...



II.CIEMNYM LASEM...

Ciemnym lasem pieśni moje
W niebo uderzyły,
Ciemnym lasem, co się puścił
Z prastarej mogiły...

I padł od nich cień na skraje,
Na te puste łany,
Gdzie od wiosny aż do wiosny
Ugor nie orany...

I padł od nich cień daleki
Aż na zachód słońca;
Zahuczały, zaszumiały,
Jak lira grająca...

Zahuczały, zaszumiały,
Jako bystre zdroje,
A w ich gęstwie słowik śpiewa:
Smutne serce moje!



III. OJ, POROSŁA...

Oj, porosła bujna trawa,
Oj, porosła ta murawa
Na tej ścieżce, na tej drodze,
Co ja po niej, płacząc, chodzę;
Płaczę, chodzę, pieśni śpiewam,
Łzami memi ją polewam!


Oj, porosły te mogiły,
Co mi drogę zastąpiły,
Zastąpiły moją drogę,
Ani słonka dojrzeć mogę,
Ani słonka, ani zorzy,
Zmroczył mi się dzionek Boży!



IV. KUBEK.

Z jednego kubka ty i ja
Piliśmy onej chwili;
Lecz że nam w wodę padła łza,
Więc kubek my rozbili.

I poszli w świat i poszli w dal,
Osobną każde drogą,
Ani nam szczątków onych żal,
Co zrosnąć się nie mogą...

Dziś, kiedy w skwary znojnych susz
Samotne kroki niosę,
Gwiazdy mi jasne z złotych kruż[1]
Podają srebrną rosę.

Lecz wiem, że w żadnej z gwiezdnych czasz
Nie znajdzie się ochłoda,
Jaką miał prosty kubek nasz,
Gdzie były łzy — i woda.



V. OJ, NIE TA JEST...

Oj, nie ta jest ciężka droga,
Co prowadzi nawskróś świata;

Ale ta jest ciężka droga,
Którą z gniazda ptak odlata!

Oj, nie ta jest ciężka chwila,
Kiedy sypią ci mogiłę;
Ale ta jest ciężka chwila,
Kiedy rzucasz, co ci miłe!



VI. NOC I DZIEŃ.

Nocą mi w piersiach serce drży
Nieukojonem biciem;
I wołam dnia, co płoszy sny
Swem trzeźwem, jasnem życiem.

I przyszedł dzień, jak złoty duch,
Skąpany w światła zdroju,
I przywiódł czyn i przywiódł ruch,
Lecz nie dał mi spokoju.

I znowu serce moje drży,
Jak ten kaganek lichy;
I wołam nocy, żeby mi
Otwarła świat swój cichy.

I przyszła noc, jak srebrny duch,
Skąpany w cieniów zdroju,
I oczom sypiąc czarny puch,
Nie dała mi spokoju.

Tak dniem i nocą wśród tych prób
Za ukojeniem dyszę;
I nie wiem, czy sam nawet grób
Swą wielką da mi ciszę...

Czy serce moje wyrwie się
Z tych drżących pragnień mocy

Tam, gdzie się gubią wieczne dnie,
W wieczystych mrokach nocy...



VII. OBIELIŁ NAM...

Obielił nam nasze chaty
Nowy dzionek złoty;
Widniej, widniej teraz ludziom,
Co w niej do roboty.

Do roboty — grodzić płoty,
Okopywać rowy,
Strzedz na siłę, co nam miłe,
Na ten roczek nowy!

Do roboty — lepić ściany,
Gdzie się która pada,
Boć ta chata stoi lata,
Jeszcze od pradziada!

Do roboty - bić wyloty
Na słoneczną stronę;
Niech uderzy dzionek świeży
W te ściany omszone!

Do roboty — przede wroty
Umieść czysto progi,
Wyrwać chwasty, cierń kolczasty,
Co nam rani nogi!

Do roboty — walić w młoty
O kowadło życia...
W huku, w trzasku, w iskier blasku
Krzesać serca bicia!

Do roboty — trząść wymłoty,
Co plewa, co ziarno...

Mieć na chleby z własnej gleby
Mąkę, choćby czarną.

Do roboty — na kłopoty
Mieć pociechę w sobie...
Zdarzy dola, co jej wola:
Ja, com winien — robię!



VIII. PO ZIELONYCH TYCH POKOSACH...

Po zielonych tych pokosach,
Cały w brzękach, cały w rosach,
Leci marzeń rój...
I opada w mgły liljowe
Na schyloną moją głowę,
Na teorban mój.

Jedną trzymam dłoń u czoła,
Druga tonie między zioła,
Drżące łzami ros...
Sama ziemia piosnkę składa,
Cichość słówka dopowiada
I podaje głos...

Od zagona do zagona
Brzęczy struna poruszona,
Jedna, druga, w dal...
Piosnka dziwna, niesłyszana,
Z mgły wieczornej, z zórz uwiana,
Ni to śmiech, ni żal...

Poklask bije ktoś od lasku...
Co mi, co mi po oklasku?
Wszak to pole gra!
Moje tylko, a nie czyje,
Serce to, co pieśnią bije,
Moja tylko łza!



IX. HEJ! CIEŃ NA NIEBIE...

Hej, Hej! Cień na niebie,
Hej, z wiatrem się kolebie,
Hej, pada na tę dróżkę,
Hej, com nią szedł do ciebie!

Hej, Hej! Płynie rzeka,
Hej, we świat gdzieś ucieka,
Hej, serce we mnie płacze,
Hej, żeś mi tak daleka!



X. ZASZŁA ZORZA...

Zaszła zorza poza góry,
Zaszła zorza poza pola;
Jaskółczemi kędyś pióry
Poleciała moja dola!

Oj! ty dolo, wichrem gnana,
Szumem borów kołysana,
Nie zakwitłaś ty mi kwiatem
W majowego blaskach rana!

Nie zabłysłaś w ziemi kłosach,
Ani gwiazdą na niebiosach,
Aleś poszła w świat daleki
Po zdeptanych tych pokosach!



XI. NIE ZATRZĘSIE...

Nie zatrzęsie całym borem
Wicher, brzózkę gdy poruszy...
Nie wyśpiewa pieśniarz w pieśni
Całej pieśni, całej duszy...


Bór zbyt gęsty, zbyt głęboki,
By wiatr przebił jego ciemnie...
Dusza częściej, niźli jawnie,
Drży i tęskni potajemnie!



XII. OJ, DOLO...

Oj, dolo, ty dolo,
Za wiatrem się nosisz;
Jednym kwiaty siejesz,
A drugim je kosisz...

Jednym kwiaty siejesz,
Co kwitną przez chwilę,
A drugim je kosisz
Na szczęścia mogile!

Jednym kwiaty siejesz
Na kurhanach wiosną,
A drugim je kosisz,
Gdy w sercu wyrosną!



XIII. NIE DLA MNIE...

Nie dla mnie ta pociecha,
Co z łanów się uśmiecha...
— Nad cudzem leci polem
Piosnka bez echa!

Nie dla mnie złota strzecha,
Co z sadów się uśmiecha...
— Nad cudzym leci dachem
Piosnka bez echa!



XIV. CZEGO TY BLEDNIESZ...

Czego ty bledniesz, ty zorzo krasna?
Czego się mącisz, ty wodo jasna?
Czy cię złe wiatry z wschodu obwiały,
Czy się złe kruki w tobie kąpały?

— Nie tego blednę, że wiatry wiały,
Ni się złe kruki we mnie kąpały;
Ale ja świecę drogą tułaczą,
Ale tam płonę, gdzie ludzie płaczą!



XV. OJ, UŚNIJ...

Oj, uśnij, złotko moje,
Oj, łzami cię napoję,
Oj, łzami cię obmyję,
Bo ty niczyje!

Nie będę lnu siewała,
Nie będę go i rwała;
W szmateczki cię powiję,
Bo ty niczyje!

Oj, chodzi wiatr po polu,
Oj, nasiał tam kąkolu;
Oj, kąkol rosę pije,
A ty niczyje!

Oj, chodzi wiatr po niebie,
Oj, chmurki tam kolebie;
Jaskółka gniazdko wije,
A ty niczyje!



XVI. A JAK CIEBIE...

A jak ciebie kto zapyta:
Kto ty taki, skąd ty rodem?
Mów, żeś z tego łanu żyta,
Żeś z tych łąk, co pachną miodem;
Mów, że jesteś z takiej chaty,
Co Piastową chatą była,
Żeś z tej ziemi, której kwiaty
Gorzka rosa wykarmiła...



XVII. ZAKRĘCIŁ SIĘ WIATR...

Zakręcił się wiatr po świecie,
Pomiótł liście, pomiótł kwiecie;
Zakręcił się wiatr po roli,
Złamał skrzydła naszej doli,
Hej!

Oj, nie miałbyś takiej mocy,
Żebyś nie szedł z czarnej nocy,
Z czarnej nocy, z czarnej chmury,
Co na chatę padła z góry,
Hej!

Oj, nie miałbyś takiej siły,
Żebyś nie szedł od mogiły,
Od mogiły nad rozstajem,
Co się czerni mglistym krajem,
Hej!



XVIII. A ŻEBY, WIETRZE...

A żeby, wietrze, nie było ciebie,
Ktoby roznosił chmurki po niebie?
Ktoby zawodził nad tą mogiłą,
Gdzie ten krzyż czarny z wierzbą pochyłą,
Nad tą mogiłą, nad tą stepową,
Ktoby zawodził pieśnią echową?


A żeby, wietrze, ciebie nie stało,
Ktoby mi suszył chusteczkę białą,
Chusteczkę białą, ze lnu cienkiego,
Z krwawem znamieniem Jasieńka mego?
Ktoby mi przyniósł odgłos daleki,
Z za siódmej góry, z za siódmej rzeki?...

Oj, wędrowały ptaki za morze,
Oj, biły skrzydłem o jasne zorze...
Oj, biły skrzydłem, oj, biły pióry,
Oj, wędrowały za czarne chmury...
Za czarną chmurą zorza się smuci,
A kto tam poszedł — już się nie wróci!



XIX. PONIEŚCIE SIĘ...

Ponieście się, szumy,
Po tym ciemnym boru,
Będę was słuchała
Z ranka do wieczoru!

Będę was słuchała,
Płaczem wtórowała,
Żem ja takiej wiosny
W życiu doczekała!

Ani ona słońcem,
Ani ona zorzą,
Tylko chmurą weszła
Nad tą ziemią bożą.

Tylko chmurą weszła,
Tylko rosą spadła,
Gorzkiemi ślozami[2]
Oczy nam wyjadła!




XX. ZASZUMIAŁY...

Zaszumiały, zahuczały
Te wiosenne wody;
Jeszcze się ty, smutne serce,
Doczekasz pogody!

Jeszcze się ty, zwiędły kwiecie,
Otworzysz w niebiosy,
Jeszcze oschną smutne oczy
Z gorzkiej swojej rosy.

Jeszcze oschną smutne oczy,
Z długich łez gorące,
Jeszcze chatę nam ozłoci
To poranne słońce!

Niesie wiater ponad ziemią
Ciepły dech wiośniany;
Jeszcze się nam zazielenią
Nasze puste łany...

Jeszcze się nam zazielenią
Przydrożne mogiły,
Jeszcze kwieciem się okryje
Zagon sercu miły!



XXI. POD BESKIDAMI.

I.

Ani wy nie Tatry,
Ani nie Karpaty,
Ani po was sokół lata,
Halny wiatr skrzydlaty.


Nie pasą was tęcze,
Ni orłowe gniazda,
Ani u was burza matka,
Ani piorun gazda[3].

Nie sięgacie w chmury
Czołami z kamienia,
Ani jasna wam siklawa[4]
Piersi ostrumienia.

Ale wy poklękły
Nad to równe pole
W szumach, w szeptach prapacierza
O chleb i o wolę...

Ale wy poklękły
Pod świerkowym borem,
Odziały się w maj nadziei
Wiośnianym kolorem...

Ale wy poklękły
Na wiec i na radę,
A nie macie dumnych wierchów,
Lecz kmiecą gromadę.



II.

Stary cmentarz — żalnik stary...
Kto wie, jakiej to tam wiary!
Swoją drogą krzyże stoją,
A czerepy łzawnic — stroją.

Kwitnie lipa na mogile,
Brzęczą pszczoły w złotym pyle,

Biorą miody przez stulecia
Z Piastowego prochów kmiecia...

Między tarnie, między głogi
Kamień leży w poprzek drogi,
Na nim ryte błyskawicą
Światowida[5] patrzy lico.

Jedno lico zadumane
W czarnych borów patrzy ścianę,
Drugie lico piorunowe,
Na Chrystusa patrzy głowę...

W kącie urna stoi siwa,
Garść popiołów pleśń pokrywa;
Księżyc płynie w złotej chmurze,
Kładzie na nią białe róże.

Po cmentarzu starym chodzę,
Zamyślona o tej drodze,
Co nią idą ludy, wieki
W żalnik Boży gdzieś daleki...



III.

Stary Beskid, sławny w świecie
Na rubieży zuch,
Stoi nocą na widecie,
Ni to głaz, ni duch.

Stoi nocą w srebrnej zbroi,
Borów zjeżył czub,
Nawet czarta się nie boi,
Taki jego ślub.


Księżycowy ryngraf[6] świeci,
Co go nie tnie wróg;
Już go nosi od stuleci,
Tak mu pomóż Bóg!

Niby husarz skrzydła bierze,
Z tych orłowych piór;
Jest sodalis, więc pacierze
Z nim do wtóru bór.

Hej, towarzysz to pancerny,
Dzielny, śmiały ptak,
Tej chorągwi starej wierny,
Co jej nosi znak.

Stoi Beskid na granicy,
Patrzy wzdłuż i wprzecz;
W granitowej swej prawicy
Trzyma rdzawy miecz.

Patrzy w Tatry i w Karpaty,
Gdzie ma obóz swój,
A gdy burza grzmi w harmaty,
Pierwszy strzyma bój.

Czasem we mgłach się ukrywa,
Jak w kapturze mnich,
Aż rozbłyśnie jasność żywa
W piorunowy sztych.

Na placówce żywot jego,
Służba mu — ten kres;

Ni złe wichry go ubiegą,
Ni przemoże bies.

Nocą ciemną, nocą głuchą
W chmurze smętne dni;
On ku ziemi chyli ucho,
Czy gdzie tentent grzmi.

A gdy wiosna bije w dzwony,
Huczą wody z Tatr,
Wnet i jego szczyt omglony
Z chmur obmiata wiatr.

Aż gdy zorze lśnią zaranne,
Gdy się budzi duch,
Czci hejnałem Marję Pannę
Stary Beskid zuch!



IV.

Sina woda z szumem płynie
Po czarnym lesie,
W cichych echach ku dolinie
Pieśń starą niesie.

Stare pieśni leżą na dnie
Tej sinej wody,
Uglądają, aż w nią padnie
Promień swobody.

Zdusiła je w dawne wieki
Uroczna siła
I kamieniem na dno rzeki
Pieśni rzuciła.

Idą ojce, idą młodzi,
Żegnają marę...
Tak coś śpiewa, tak zawodzi,
Jak w czasy stare.


I łza padnie tu niejedna
Z drżącej powieki,
I perłami świecą ze dna
Pieśni tej rzeki.

Płyną wody z gór kobierca
W zachodnie zorze;
Zamilkły tu ludzkie serca,
Lecz pieśń — nie może.



V.

Ty góro Maguro[7],
Co stoisz w żałobie?
Jeszcze pułki chorągwiane
Borów twych przy tobie!

Co się chmurzysz mgłami,
Co pochylasz czoła?
Jeszcze echa otrębują
Hasła twe dokoła!

Jeszcze błyskawica
Pali twoje wici,
Jeszcze miody ci piastowe
Ta kraina syci.

Jeszcze ty tu pani
Na twym majestacie,
Jeszcze tka ten promień słońca
Złote ramy na cię.

Jeszcze ci jutrzenka,
Świtem rozpłoniona,

Purpurowy płaszcz książęcy
Rzuca na ramiona.

Jeszcze miesiąc jasny,
Zorze zachodowe
Tę książęcą czapkę srebrną
Kładą ci na głowę.

Jeszcze u stóp twoich
Nizkie chaty klęczą,
Jeszcze lenny miecz ci burza
Przypasuje tęczą!



XXII. PUŚCIŁY SIĘ...

Puściły się już niebem wichry,
Jak gońce,
Puściły się już z hukiem
Wiosenne wody...
Puściły się już ziemią
Soki żywiące,
Puściły się już polem
Pieśni swobody!

A wy, o wielkie czyny,
O chwile wrzące,
Do których w grobach swoich
Tęsknią narody,
Długoż mam czekać martwo
Na was, na słońce?
Długoż nam jeszcze dźwigać
Pleśnie i lody?...
............



XXIII. ILE DNIA...

Ile dnia, ziemio, tyle ci i nocy,
Ile twej męki, tyle ci i siły,

Ile hańbiących jarzem — tyle mocy,
Iżby je złamać, jak łańcuch przegniły.

Ile nadziei — tyle i rozpaczy,
Ile pociechy — tyle smętnych godzin,
I tyle śmierci, ile jest narodzin,
I tylu synów — ilu jest tułaczy!



XXIV. ZAPŁONĘŁA...

Zapłonęła, zagorzała
Jutrzenka na niebie;
Wschodzi słonko, wschodzi złote,
Ale nie dla ciebie...

W pole, w pole, po padole
Buja sokół siwy...
Kiedyż tobie wzejdzie zorza,
Kraju nieszczęśliwy!

Wschodzi słonko, złote słonko,
Kalinowa zorza,
A nad tobą nocka czarna
Od morza — do morza!



XXV. POLEWAŁY BUJNE DESZCZE...

Polewały bujne deszcze,
Polewały rosy;
Nie wyrosły na mogile
Ni kwiaty, ni kłosy.

Ale wyrósł na mogile
Czarny krzyż dębowy,
Siadał na nim orzeł siwy,
Orzeł nadstepowy...


Siadał na nim, jeżył pióra,
Żałośliwie krakał,
A kto przeszedł, ten zrozumiał
I cicho zapłakał.



XXVI. DŁUGOŚ WODZIŁ...

Długoś wodził, ludu polski,
Twój Piastowy pług,
Długo brzmiała twoja sława
I bojowy róg...

Nie nasycił cię chleb ziemi,
Nie zbawiły boje,
Boś ty inne, boś ty wyższe
Wziął posłanie twoje.

W imię Ojca tyś zrodzony
W pośród zbóż i pól...
W imię Syna umęczony
Przez twój krzyż i ból!
Dziś, gdy padła na twe niebo
Noc długa i głucha,
Ludu polski, ty świętego
Niesiesz sztandar Ducha!



XXVII. KIEDY POLSKA...

Kiedy Polska rzekła chłopu:
»Tyś mój syn i brat,«
Do korony wplotła swojej
Najpiękniejszy kwiat.

Nie na świeżych łąk kobiercu
Wywinął on puch,
Lecz w narodu rozkwitł sercu,
Które natchnął Duch!







  1. Kruż (z niem. Krug), tu kruża rodz. żeńsk. — dzban.
  2. Śloza (z rusk.) — łza (w staropolsk. jęz. słza).
  3. Gazda (z węg.) — gospodarz.
  4. Siklawa (wyraz ludowy na Podhalu) — wodospad.
  5. Światowid (Swantewit) — bożek słowiański, wyobrażany w postaci mężczyzny o 4 twarzach pod jedną czapką; taki posąg 4-twarzowy znaleziono w r. 1848 w rzece Zbruczu (dziś w Ak. Um. w Krakowie).
  6. Ryngraf (z niem. Ringkragen) — blacha w kształcie półksiężyca z rytowanym orzełkiem, noszona dawniej w wojsku polskiem przez oficerów w służbie. Za czasów Rptej był ryngraf znacznie większy, miał kształt owalny lub półowalny a nawet prostokątny i zamiast orzełka widniał na nim rytowany lub malowany obraz N. M. P. Częstochowskiej.
  7. Magura (z rum.) — nazwa kilku gór w Beskidzie i w okolicach tatrzańskich.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Maria Konopnicka.