I. ZYGMUNTOWI REWKOWSKIEMU[1]
W 60-TĄ ROCZNICĘ JEGO PRACY I CIERPIENIA DLA KRAJU.
............
Od pokolenia, co ojce czci swoje,
Przychodzę tutaj z pielgrzymią modlitwą,
I z prostą pieśnią na progu twym stoję
I w zacnym synu pozdrawiam cię, Litwo!
Milsza tu niegdyś bywała gościna
I głośniej lutnie dzwoniły śpiewacze...
Dziś, kto chce sercem powitać Litwina,
Ten twarz zakrywa i razem z nim płacze.
Jak brat, gdy brata obaczy w niewoli,
Na pierś mu pada bez słowa a z łkaniem,
Tak i to wszystko, co wspólnie nas boli,
Milczącem naszem bywa powitaniem!
Błogosławione łzy, gdy razem płyną!
Błogosławione — zmieszane westchnienia!
Słońce, co wzejdzie nad polską krainą,
Z tych łez, z tych westchnień wynurzy się cienia. ............
A teraz dajcie, niech lirę nakręcę,
Niech ton jaśniejszy do pieśni dostroję,
Bo oto w chwili, dla której ją święcę,
Dumą i szczęściem chce bić serce moje! ............
Starej Litwie nie nowina Chować wielkich na swem łonie; Gdy urodzi Litwa syna, To go widać aż w Koronie!
Zaraz bo się bierze z młodu Przeróść duchem te Ponary[2] I wybłysnąć dla narodu Zaprzysięgłej ogniem wiary!
I już jedna miłość płynie Przez te Orły i Pogonie... Choćbyś nie chciał - to, Litwinie, Przez pół sercem tyś w Koronie!
Wielka przeszłość, nieszczęść doba, Wielkie pieśnie, duchy wrzące, Wielka radość i żałoba — Wszystko wspólne nam, jak słońce.
Ach, tak wspólne, jak ta czara, Co obchodzi kolej bratnią... Stary sojusz, wierność stara, Kroplą dzieli się ostatnią!
Ach, tak wspólne, jak ogniwa
Więźniom, skutym u łańcucha...
Targnie jeden — rana żywa
U drugiego krwią wybucha! ............
Przez tę przestrzeń, co nas dzieli,
Jak szeroka i jak długa,
Wszyscy, bracie, my wiedzieli,
Czem urosła twa zasługa!
Pamiętają to ojcowie,
Gdyś z młodzieńczych lat zapałem,
Z ogniem w duszy, z czuciem w słowie,
Walczył za swym ideałem.
Cyfra była godłem twojem:
Cyfrą stałeś się w kolumnie,
Gdy najlepsi szli przebojem
Za swobodę ginąć dumnie.
Cyfrą byłeś dla młodzieży,
Co cisnęła się po wiedzę,
Jak rój pszczelny na kwiat świeży,
Gdy zapachną majem miedze.
Cyfrą byłeś w krwawej rocie,
Pod bagnetem gnan Moskala,
W aresztanckiej tej kapocie,
Co na grzbiecie znak wypala!
Cyfrą byłeś dla narodu,
Co o tobie myślał wtedy:
— »Tam, mój jeden, z głodu, z chłodu
I z duchowej ginie biedy«...
Aż na wiosnę, kiedy ptacy
Powracają het, z wyraju,
Powróciłeś nam, tułaczu,
Ze śmiertelnych bólów drogi;
Z ziemi męki, z ziemi płaczu
Powróciłeś w Litwy progi!
Nie witała ciebie chlebem,
Ni radosnej pieśni dźwiękiem,
Ale chmurnem swojem niebem,
Ale łzami, ale jękiem...
Ale my cię powitali
Czcią dla siwej tej kapoty,
Z której zrobił knut Moskali
Przedmiot hołdu, nie sromoty! ............
Dziś sześćdziesiąt lat upływa,
Jak w Wileńskim starym grodzie,
Tam, gdzie znojnej pracy niwa,
Stanął siewacz twój, narodzie!
Lata idą, lata płyną,
Jak tej Wilji bystre wody...
Gdzie ty, gdzie ty, o drużyno,
Którą witał siewacz młody?...
Gdzie jesteście, wy, rówieśni,
Druhy w pracy, druhy w sile?...
...Jęk pomieszał moje pieśni...
Wiatr gdzieś szumi na mogile...
Na zerwanej oto strunie
Ze łzą kończę hołd ten bratni...
Po dziejowych burz piorunie
Żyj nam, szczątku ty ostatni!
Żyj, doczekaj tego lata,
Gdy nad ludy i nad ziemię
Wzejdzie słońce w okrąg świata
I wyzwoli polskie plemię...
Gdy się spełni ten Rachunek
Boży — prawdopodobieństwa,
Że nie próżny krwi szafunek,
Że nie próżne są męczeństwa!
↑Zygmunt Rewkowski (ur. 24 czerwca 1807 w Wilnie), w końcu 1829 objął katedrę matematyki w wileńskim Uniwersytecie i pozostał na niej do zamknięcia tego zakładu. Aresztowany w maju 1833 r. (za ukrywanie Szymańskiego), osądzony i wywieziony na Kaukaz, odbywał przymusową służbę szeregowca przez lat 8, następnie oficera inżynieryi (1841—1856). Pół wieku spędził poza krajem ojczystym. Wróciwszy starcem do rodzinnego Wilna, zabrał się z młodzieńczym zapałem do porzuconej pracy naukowej i w latach 1882-1888 ogłosił cztery traktaty z zakresu matematyki. W r. 1889 obchodził 60-letni jubileusz jako pracownik na niwie naukowej; umarł w sam dzień Bożego Narodzenia 1893 r. Ostatni to był z profesorów uniwersytetu wileńskiego.