[24]
POGRZEB LOTNIKA
Marsz żałobny Chopina w potędze i grozie
czarnemi skrzydły śmierci o szyby łopota — —
Wysoko ponad tłumem na dziwacznym wozie
płynie ulicą trumna — — to pogrzeb pilota — —
Kadłub mu samolotu, jako wóz żałoby
dano w drogę ostatnią do nieznanych bytów,
by w królestwo szedł śmierci, w milczenie i groby
jak pan gwiezdnych przestworów, jak władca błękitów — —
Krzyż na przedzie — blask słońca na trąb złotej blasze —
Milcząca rota wojska: broń o ramię wsparta —
Zimnem światłem kling grają łyskliwe pałasze,
w dwu szeregach przy trumnie honorowa warta — —
Za wozem krewni: głowy pochylone nisko —
czarne, żałobne szaty — cień grozy na twarzy — —
A potem tłum: zmieszane, szare kłębowisko —
i długi, długi szereg aut i ekwipaży — —
Opasano mu trumnę wokół kwietnym sznurem —
Wśród tłumu sprzeczne wieści szły falą rozlewną:
[25]
sam pono winien śmierci — zginął przez brawurę — —
pono motor się zepsuł — nie wiedzieć napewno —
Śniły mu się poniebne, ikarowe loty —
darł się, by błędny orzeł do słonecznych świtów,
któremu pierś zdruzgotał piorun krwawo‑złoty — —
Runął w otchłanie śmierci, lecz runął z błękitów — —