[45]
POLSKI LISTOPAD
Listopad szumiący złocistem listowiem
w noc ciemną zakwitnął, jak kwiat świętojański:
żywą, czerwoną krwią —
uderzył jak gradem salwami ołowiu,
zajęczał po szybach, zadzwonił o bruk —
Wśród nocy jak sztandar zaszumiał gniew Pański,
wydźwignął dłoń w niebo czerwoną i krwawą,
wiejącą na smugach ciemności.
W listopad szumiący złocistem listowiem
w noc cichą — jak wicher w ulice Warszawy
wszedł Bóg
wolności.
Zawodził i szumiał, wiał liśćmi krwawemi
w szeregi idącej w mgłach szarej piechoty —
z srebrzystym szelestem przypadał ku ziemi
w pochodach konnicy i snuł się u kopyt —
zawodził i szumiał w pułkowych sztandarach
codzienny i szary
Listopad.
I płakał u mogił i jęczał w kul świście,
rozszumiał się, rozwiódł na wichrach szeroko —
jak strzępy sztandarów skrwawione niósł liście
nad sercem spróchniałem Europy —
A widział śmierć jego — bo w ogniu umierał,
w szarzyźnie żołnierskiej niedoli —
trupiemi oczyma o kuli jenerał
w straconych okopach na Woli.