[124]XXXIII
POWRÓT TATY
BALLADA
«Pójdźcie o dziatki, pójdźcie wszystkie razem
Za miasto, pod słup, na wzgórek,
Tam przed cudownym klęknijcie obrazem,
Pobożnie zmówcie paciórek!
«Tato nie wraca; ranki i wieczory
We łzach go czekam i trwodze;
Rozlały rzeki, pełne zwierza bory
I pełno zbójców na drodze».
Słysząc to, dziatki biegą wszystkie razem,
Za miasto, pod słup na wzgórek,
Tam przed cudownym klękają obrazem
I zaczynają paciórek.
Całują ziemię, potem: W imię Ojca,
Syna i Ducha świętego,
Bądź pochwalona, przenajświętsza Trójca,
Teraz i czasu wszelkiego!
Potem: Ojcze nasz, i Zdrowaś, i Wierzę,
Dziesięcioro i koronki,
A kiedy całe zmówili pacierze,
Wyjmą książeczkę z kieszonki:
I litaniją do Najświętszej Matki
Starszy brat śpiewa, a z bratem:
[125]
«Najświętsza Matko — przyśpiewują dziatki —
Zmiłuj się, zmiłuj nad tatem!»
Wtem słychać tarkot, wozy jadą drogą,
I wóz znajomy na przedzie;
Skoczyły dzieci i krzyczą, jak mogą:
«Tato, ach, tato nasz jedzie!»
Obaczył kupiec, łzy radosne leje,
Z wozu na ziemię wylata:
«Ha, jak się macie? co się u was dzieje?
Czyście tęskniły do tata?
«Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi?
A ot rozynki w koszyku...»
Ten sobie mówi, a ten sobie mówi,
Pełno radości i krzyku.
«Ruszajcie! — kupiec na sługi zawoła
Ja z dziećmi pójdę ku miastu».
Idzie... aż zbójcy obskoczą dokoła,
A zbójców było dwunastu.
Brody ich długie, kręcone wąsiska,
Wzrok dziki, suknia plugawa;
Noże za pasem, miecz u boku błyska,
W ręku ogromna buława.
Krzyknęły dziatki, do ojca przypadły,
Tulą się pod płaszcz na łonie;
Truchleją sługi, struchlał pan wybladły,
Drżące ku zbójcom wzniósł dłonie.
«Ach, bierzcie wozy, ach, bierzcie dostatek,
Tylko puszczajcie nas zdrowo,
Nie róbcie małych sierotami dziatek
I młodej małżonki wdową!»
Nie słucha zgraja, ten już wóz wyprzęga,
Zabiera konie, a drugi
[126]
«Pieniędzy!» — krzyczy i buławą sięga,
Ów z mieczem wpada na sługi.
Wtem: «Stójcie, stójcie!» krzyknie starszy zbójca,
I spędza bandę precz z drogi,
A wypuściwszy i dzieci i ojca,
«Idźcie — rzekł — dalej bez trwogi!»
Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie:
«Nie dziękuj! wyznam ci szczerze,
Pierwszybym palkę strzaskał na twej głowie,
Gdyby nie dziatek pacierze.
«Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało,
Darzą cię życiem i zdrowiem;
Im więc podziękuj za to, co się stało,
A jak się stało, opowiem.
«Zdawna już słysząc o przejeździe kupca,
I ja i moje kamraty,
Tutaj za miastem, przy wzgórku, u słupca
Zasiadaliśmy na czaty.
«Dzisiaj nadchodzę, patrzę między chrósty:
Modlą się dziatki do Boga,
Słucham, z początku porwał mię śmiech pusty,
A potem litość i trwoga.
«Słucham, ojczyste przyszły na myśl strony,
Buława upadła z ręki;
Ach! ja mam żonę, i u mojej żony
Jest synek taki maleńki.
«Kupcze, jedź w miasto, ja do lasu muszę;
Wy, dziatki, na ten pagórek
Biegajcie sobie i za moją duszę
Zmówcie też czasem paciórek!»
|