[31]Przekleństwo drzewa (II 13).
Ille et nefasto te posuit die...
W przeklętym cię zaprawdę dniu
Zasadził i o ciebie dbał.
Ktokolwiek cię, nieszczęsny pniu,
Tej wiosce na wiązanie dał.
Wierzyłbym, iż ów zacny gość
Rozstrzaskał swemu ojcu łeb,
I że niewinnej przelał dość
Krwi pod osłoną nocnych nieb.
Kolchijski mieszał w garnkach jad,
Kto cię zasadził, byś mi raz
Na moją biedną głowę spadł.
Nie wiemy zgoła, kiedy nas
Kostucha weźmie na swój ząb —
Fenicjański żeglarz drży,
Bo go przeraża morska głąb,
Ale z innego sobie drwi.
Żołnierz unika parthskich strzał
I nogi bierze wnet za pas,
Parth znowu chyżo będzie wiał,
Kiedy spostrzeże Rzymian nas.
[32]
O mało mnie nie zagnał ból,
Do Proserpiny smętnych pól,
Aiaka sądzącego już
Pod samym nosem miałem tuż.
O mało w uszach nie brzmiał ton
Z aiolskich wydobyty strun.
Rzewny Sapphony boskiej jęk
I Alkaiosa arfy dźwięk:
O nawałnicach gniewnych burz,
O wojny trudach, głębi mórz.
W milczeniu świętem cieniów tłum
Uszyma piję nutę dum:
O tem, jak uciskany lud,
Tyranów złych przepędził ród...
O dziwo! nawet sam pan pies
Kerber (bogdajby rychło sczezł!)
Opuszcza uszy, a rój żmij
Eumenidowych sobie śpi.
Wszak Prometheus nawet sam,
I towarzystwo pięknych dam
Danaid, odpoczywa znów,
I Orion już nie ściga lwów...