Przygoda w Marokko/8
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przygoda w Marokko |
Wydawca | Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o. |
Data wyd. | 5.10.1938 |
Druk | drukarnia własna, Łódź |
Miejsce wyd. | Łódź |
Tłumacz | Anonimowy |
Tytuł orygin. | Tytuł cyklu: Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Lord Lister osadzony został w zupełnie innej części warowni. Doprowadzono go do głębokiej studni, w której widać było wąską żelazną drabinę. Niewolnicy zeszli pierwsi, poczym ci, którzy zostali na górze, przewiązali go sznurem i na linie spuścili na dół.
W świetle zapalonych głowni, ukazało się jego oczom wnętrze wielkiej sali, w której znajdował się długi stół zawalony stosami przedmiotów i sprzętu wojennego, jak naboje, pistolety, rewolwery i ładownice.
Przed stołem, w długich równoległych szeregach, stały otwarte worki. Worki te lśniły żółtawym połyskiem, gdy padło na nie światło latarki. Lord Lister spostrzegł, że były pełne złotych monet. Większe worki, stojące w głębi podziemia, wypełnione były srebrem.
Lord Lister opanował swe nerwy i począł bez pośpiechu rozwiązywać swe więzy. Murzyni jednak posiadali niesłychaną wprawę w sztuce krępowania więźniów i, mimo wysiłków lord Lister w żaden sposób nie mógł uwolnić swego ramienia.
Nagle usłyszał, że drzwi drgnęły w zawiasach.
Odwrócił żywo głowę w kierunku wejścia i promień nadziei rozjaśnił jego rysy. Poznał zawoalowaną kobietę. W ręce jej błyszczał nóż.
— Ci podli ludzie zawlekli pana aż tutaj — rzekła głosem pełnym współczucia.
— Gdzie jest dziecko? Gdzie są pańscy towarzysze? — zapytała z trwogą. —
— Cierpią w innych lochach — odparł lord Lister — topiąc swe spojrzenie w jej oczach. — Znajdziemy ich i oswobodzimy! Byleby tylko zechciała pani przeciąć krępujące mnie więzy.
— Życzenie pańskie zostanie natychmiast spełnione, drogi rodaku — rzekła.
Przecięte sznury opadły na ziemię. Lord Lister był wolny.
W serdecznych słowach podziękował swej wybawicielce.
— Czy pan nie słyszał? Ktoś tam chodzi... Mój Boże! Zostawiłam drzwi otwarte. Może to sam Bu Hamara?
Zbliżyła się do drzwi i z ogromnym wysiłkiem zamknęła je. Zrobiła to cicho i delikatnie aby hałas zamykanej zasuwy nie wzbudził niczyich podejrzeń.
— Doskonale — szepnęła. — Niech się pan uzbroi na wypadek, gdyby zjawił się tu Roghi wraz z eskortą. Moim zdaniem zrobiłby pan lepiej, gdyby udawał pan człowieka związanego.
Podniosła kilka kawałków sznura i umieściła je tak zręcznie na ciele lorda, że na pierwszy rzut oka wyglądał on jak związany.
Lord Lister przybrał tę samą pozycję, w której go zostawiono. Nieznajoma wślizgnęła się po cichu w najodleglejszy kąt lochu.