Przygoda w Marokko/9
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Przygoda w Marokko |
Wydawca | Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o. |
Data wyd. | 5.10.1938 |
Druk | drukarnia własna, Łódź |
Miejsce wyd. | Łódź |
Tłumacz | Anonimowy |
Tytuł orygin. | Tytuł cyklu: Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Marabut po cudownym ocaleniu przy pomocy pirotechnicznego proszku, który otrzymał od lorda Listera skierował się w stronę prywatnych apartamentów Emira, znajdujących się w pobliżu pomieszczeń kobiecych.
Bu Hamara, dzięki siwemu impulsywnemu postępkowi, uczynił z Marabuta swego zaciętego wroga. Marabut znajdował się w bezpośrednim kontakcie z duchowieństwem muzułmańskim i mógł liczyć w razie niebezpieczeństwa na jego pomoc. Pobożny pustelnik dotychczas sprzyjał sprawie Bu Hamary, jako pretendenta do tronu i miał zamiar przeciągnąć na jego stronę całe duchowieństwo.
Teraz zmienił swój zamiar.
Przedewszystkim udał się na poszukiwanie wysłanników sułtańskich. Obydwaj ambasadorowie ucieszyli się niezmiernie na wieść o tym, że Marabut przeszedł na ich stronę. Ponieważ po wynurzeniach, uczynionych lordowi Listerowi, niezbyt dobrze czuli się na dworze Emira, postanowili natychmiast wyruszyć do Fezu, nie żegnając się z wodzem.
Bu Ismail niezwłocznie postanowił odnaleźć więźniów. W porywie oburzenia Roghi wyjawił mu miejsce, w którym więźniowie hiszpańscy byli ukryci. Należało dowiedzieć się czymprędzej, gdzie znajdowali się Amerykanie.
Ciężkie drzwi zaskrzypiały przeraźliwie i w lochu, w którym uwięziony był lord Lister zjawił się Roghi.
Jedno spojrzenie wystarczyło, aby się przekonać, że rozkazy jego zostały wykonane i że śmiały Amerykanin znajduje się w jego mocy.
— Jestem tak ciekaw, w jaki sposób przystąpisz do wykonania swej groźby, że nie mogłem sobie odmówić przyjemności, aby przyjść tu osobiście. Jestem zawiedziony. Sądziłem, że zastanę cię w trakcie pracy... Widzę tymczasem, że nie posunąłeś się ani na krok naprzód. Na co jeszcze czekasz? Oto moje skarby. Obiecałeś je ukraść!
— Potężny książę — odparł lord Lister ironicznie. — Zechciej zapanować nad swa niecierpliwością. Mój wyczyn zadziwi cię niewątpliwie. Jak to już sam słusznie zauważyłeś, przystąpię do dzieła dopiero w ostatniej chwili. Chwilowo zajęty jestem obmyślaniem najwygodniejszego sposobu wyniesienia stąd skarbów, oraz dwuch milionów peset, które mi podarowałeś. Zechciej więc poczekać chwilę. Gdy tylko wpadnę na pomysł, zabiorę ze sobą wszystko.
Roghi zatrząsł się z wściekłości.
Dla lorda Listera nadszedł właściwy moment. Wyprostował się. Przecięte więzy opadły na ziemię. Skoczył i swymi silnymi, jak stal dłońmi, ścisnął Bu Hamara za gardło. Roghi wydał okrzyk pełen wściekłości, który przeszedł wkrótce w rzężenie. Ale i on nie był przeciwnikiem do pogardzenia.
Lord Lister musiał użyć wszystkich swych sił, aby uzyskać nad nim przewagę. Bu Hamara tracił oddech. Uczepił się rozpaczliwie jedną ręką ubrania swego przeciwnika, drugą ręką sięgnął za pas, za którym zatknięty miał sztylet. Pod naporem lorda Listera, stracił równowagę i upadł pociągając go za sobą. Kilka worków przewróciło się na ziemię i złote monety rozsypały się suchym trzaskiem. Napróżno Roghi starał się podnieść i wyzwolić z uścisku swego przeciwnika. Schwycił sztylet. Lord Lister tymczasem wymierzył mu potężny cios w skroń. Musiał czemprędzej skończyć z swym przeciwnikiem, aby przyjść z pomocą Charleyowi i Jackowi.
Bu Hamara legł bez przytomności na górze złota. Lord Lister był wolny. Role zostały odwrócone. Roghi związany i nieprzytomny, zajął miejsce lorda Listera.
Młoda kobieta uklękła przed lordem Listerem. Odsłoniła zakryte woalem oblicze i ucałowała jego dłoń.
— Dzielny i szlachetny cudzoziemcze! — rzekła z płaczem. — Musisz ocalić teraz resztę swych towarzyszy a przedewszystkim to niewinne dziecko.
— Niech pani wstanie mylady — odparł. Niepokój pani jest zbędny. Rozumie się sarno przez się, że wszystkie wysiłki skieruję dla oswobodzenia mych przyjaciół. Niechże mi pani powie, w jaki sposób dostała się pani w moc tego potwora?
— Jestem wdową po nieszczęsnym Luptonie, zamordowanym przez tych łotrów. Byłam żoną jego zaledwie sześć miesięcy, gdyż Lupton miał przede mną żonę, która umarła. Mój mąż pertraktował kilkakrotnie z Emirem w sprawie koncesji. Wszystko było na jaknajlepszej drodze. Nie wiedzieliśmy, że Bu Hamara knuł podstęp. Jestem szczęśliwa, że Jackowi, którego kochałam, jak własnego syna udało się uniknąć niebezpieczeństwa. Niestety, wpadł on w niebezpieczeństwo tysiąckroć groźniejsze. Na szczęście Roghi nie wie, jak dalece przywiązana jestem do tego dziecka.
— Zapewniam panią Mrs. Lupton, że w najbliższym czasie Jack odzyska wolność i wszyscy razem uciekniemy z tego kraju. Do roboty! Czas nagli!