Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka/Od Tłómacza
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Od Tłómacza |
Podtytuł | Przygotowanie do nadzmysłowego poznania świata i przeznaczeń człowieka |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1912 |
Druk | L. Biliński i W Maślankiewicz |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Jan Rundbaken |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
OD TŁÓMACZA.
Słowacki w „Genezis z ducha“ dziele swojem, które świętością zgonu potwierdził, tak mówi: „Spraw aby te słowa westchnieniem pisane, przeszły jak wiatr i szum morski, a przechodząc i mijając, niektóre wielkie duchowe moce, w ojczyźnie mojej uśpione, z nieświadomości własnej, na światło wiedzy własnej wywiodły... Aby z tej Alfy... i z Chrystusa i ze Słowa Bożego wyprowadzon był świat cały. — Aby Mądrość jasna miłością Bożą w duchach tworzona rozwidnieniem dla każdej nauki stanęła... O to proszę... Boże i Panie mój! o widzącą wiarę a zarazem uczucie nieśmiertelności z wiary widzącej w duchach zrodzone. — O słońce mądrości Bożej proszę, w którem widzę już mieczowego Anioła przyszłej ofiary. Albowiem na tych słowach, iż wszystko przez Ducha i dla Ducha stworzone jest a nic dla cielesnego celu nie istnieje... stanie ugruntowana przyszła wiedza święta Narodu mojego“... A gdzieindziej tak mówi, myśląc o księgach Genezyjskich przyrody: „abyś je odczytał, zgłębił i z drugą tajemniczą księgą na dnie ducha twojego złożoną porównał“...
Słowa te i wiele, wiele innych stały się dla mnie świadectwem że najwyższe jednostki wszystkich ludów twórczych przechowywały w sobie (czasem nawet bezwiednie) wiekuisty testament KrólaDucha. Wszyscy oni, przewodnicy ludzkości mówili, jak Słowacki. „Nie odłączaj się więc od początku Twego Uwidzialniony Aniele: miej wiarę w sumienie prawdy przeciwko nałogowi z nauki“. To zaczynanie od siebie, oderwanie się od początku jest cechą znamienną naszej epoki. Powiedzieć można, że duch rozpada się na kawałki i zaczyna się panowanie chwili. Chwila zaś ustalić może, zdąży — tylko, co najgrubsze. Przeto człowiek piękna — artysta, człowiek uczciwy — bohater i człowiek prawdy — filozof posiadają dzisiaj złe sumienie. Złe sumienie pochodzi stąd, że się nie jest rzeczywistym w danej epoce. Otóż rzeczywistość epoki jest dziełem ducha ludzkiego. Prawdziwe posłannictwo wieszcze Słowackiego, Mickiewicza i t. p. doprowadziło ich do pożądania „kraju na wolności Ducha opartego“, a który jest twórczością ludzką. Dla dostatecznej przyczyny do powstania takiego świata nie wystarczy nigdy genealogja człowieka, który wywodzi się od wczoraj; twórcy wszystkich czasów wiedzieli o braterstwie pracującej ludzkości, która się nazywa Nieśmiertelnem, Wiekuistem Człowieczeństwem. Tedy więc bardzo uczciwa, bezstronna praca ducha doprowadzić musi do onej „Wiedzy tajemnej“, nie opartej na nieporozumieniach i przesądach, ale na „myśli kryształowej“ i wierze w wewnętrzną świętość każdego człowieka. Wszechświat pobieżnej nauki opiera się na prawach przemocy i liczby, a żadna kombinacja tych pierwiastków nie da trzeciej wielkości, którą jest miłość. Ta trzecia zasada budującego się dopiero wszechświata jest, powiedzmy substancyą, której prawa określa Teozofia. Albowiem miłość, którą myśl czysta kryształowa ledwie że pojąć może, musi być jednocześnie miejscem i dźwignią przyszłej Ziemi.
Potężne ujęcie kształtu, zdecydowanie się wewnętrzne co do barwy, „zebranie myśli w jedno ognisko“ i t. d., wszystko to jest drogą do poznawania rzeczywistości ukrytej po za zasłoną ciągle zmiennej szaty wrażeń. Narzędziem tej „jakościowej“ wiedzy życia jest sam człowiek, odkąd opanuje siebie.
Empiryczna metoda myśli i życia jest anarchizmem duchowym współczesnej epoki. Rodzi to tragikomedyę nieporozumień, wśród której giną wszystkie dobre poczynania. „Wrażeniowość“, „żywiołowość“ i t. d. niszczy wszelką spójność, istność człowieka. Jak pisałem już gdzieindziej dyalog nie może istnieć bez uspołecznienia duchowego, bez tej syntezy obcowania, która nie zatracając żadnej indywidualności łączy je w sobie harmonijnie.
Daremnie dziś cofać się ku formom pierwotnym uspołecznienia. Przechodzimy okres rozpadnięcia gromady na jednostki. Przetrzymać godnie tę epokę, znaczy zrozumieć związek jaki zachodzi między mikrokosmosem — człowiekiem — jednostką a makrokosmosem — wszechświatem. Tutaj nabiera nieobliczalnej wagi samowychowanie. Nie przypadkowe, dorywcze, ale w kierunku wielkich i głębokich linij Wiekuistego Człowieczeństwa. A to jest zadaniem Teozofii.
Kto pójdzie w kierunku odwrotnym, ten odda się rosnącemu nieustannie Głodowi Zmysłów i niepotrzebnych wrażeń, ten zatraci swą indywidualność w oceanie przypadkowych zmian i rozmieni się na chwile i nastroje.