Przyjaciel najpewniejszy w kalecie. Na toż drugi raz

<<< Dane tekstu >>>
Autor Melchior Pudłowski
Tytuł Na toż
(Przyjaciel najpewniejszy w kalecie)
Pochodzenie Fraszek Księga Piérwsza
Redaktor Teodor Wierzbowski
Wydawca Biblioteka Zapomnianych Poetów i Prozaików Polskich
Data wyd. 1898
Druk K. Kowalewski
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Fraszek Księga P.
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Całe Pisma
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
132.   Na toż.

Co bają poetowie, że różne ofiary
Różnym bogom czyniono, a prawie bez miary.
To tym (patrzcie prostoty) natłustsze czabany,
To drugim zasię także nie chude barany
Rzezano, wina przy tym hojno nalewano;
Drugim zasię kadzidła i mirrę miotano.
Ja nie baczę dlaczego, bo nic nie wskórali
Na tych bożkach, co je tak szczodro darowali.
Lepiej było przed złotem klękać i ofiary
Oddawać znamienite, także i bez miary
Nalewać, bo wżdy złoto złotem oddać może,
Lecz malowany bożek namniej nie pomoże.
W Delfiech Nero niegłupie iście począł sobie:
Wziął z boga złoty wieniec: czyście chodzić tobie
Z bobku w wieńcu uwitym, mnie w złotym wianeczku,
W którym ja jeszcze dzisia pójdę do taneczku.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Melchior Pudłowski, Teodor Wierzbowski.