[257]
Przyjdź do mnie w cichem dnia zaraniu,
Kiedy się rozkwit życia pieni...
Przyjdź, gdy przeczucie twarz zrumieni,
I kiedym w skrytem serca drganiu
Twoja. — Życie się tęczą mieni...
Przyjdź z hymnem o kochaniu...
Przyjdź, gdy zdyszane słońca żarem
Kwiaty się tulą do zieleni...
Gdy zcicha rozgwar... Żar spłomieni,
Upojeń dzikich omgli czarem —
Przyjdź, gdym omdlała krwi pożarem...
Przyjdź w uścisk mój z płomieni...
Przyjdź w oczekiwań szarej porze,
W którejbym biegła na kraj świata —
Przyjdź, kiedy dusza ma skrzydlata,
gdy wspomnieniem serce gorze —
Przyjdź, a otchłanne serca zorze
Stworzą ci raj zaświata...
Przyjdź, gdy czerwona słońc poświata
Zgaśnie, zapadnie w nocy morze —
Przyjdź w ukwiecone szałem łoże —
Przyjdź gdzie z zachwytów moc się splata
[258]
Gdzie zapach myrhy wonnej wzlata,
Gdzie szczęścia śmierć nie zmoże.