[28]Przyrodzoną gładkość wymyślna ozdoba szpeci.
Uważając dzisiejsze płci niewieściej bryże,
Jako pięchrzy, maluje, tylko się nie liże,
Choć jeśli z przyrodzenia szpetna będzie plucha,
Nie ozdobi na czele włos, na gębie mucha.
[29]
Tylkoć to psu na białem czarne cynki deku
Mogą przydać piękności, ale nie człowieku.
Darmo włos kudli, darmo kole uszy — rzekę —
Darmo u nich do ramion z pereł wiesza tekę.
Która z natury piękna, przez takie rupieci
Miasto ozdoby gładkość przyrodzoną szpeci.
Której czego natura umknęła w urodzie,
Posag przy obyczajach będą jej w nagrodzie.
Jeśli która pięknego składem ciała krasi,
Marnymi postępkami niechaj jej nie gasi.
Świnia w pysku ma pierścień, w złotym wół czołdarze
Chodzi; kędy od pięknej serce różne twarze
Chce poprawić natury, chce co przydać do niej,
Milczeniem usta, wstydem niech maluje skroni.
Miasto zausznic kłodki niech przy uszach wiszą,
Nie domyślając, jeśli rzeczy marne słyszą.