Mrówka uprzejma dla gości, Prosiła siedzieć jejmości: Zaczęła się rozmowa.
MRÓWKA.
Jakże się jejmość miewa?
PSZCZÓŁKA,
Bardzom zdrowa; A jejmość? — mrówka na to: „ja mam w piersiach bole, Czasem i w boku zakole;”
PSZCZÓŁKA,
Co zaś znowu? bo jejmość zawsze w domu siedzi, I sąsiadów nie odwiedzi,
A znalazłby się u nas na lekarstwo miodek,
Na piersiowe słabości to najlepszy środek.
Wszakżeś musiała słyszeć, co to umie pszczółka, Ona zna wszystkie ziółka, Najlepsze wyciągi soki, Przerabia je na wyskoki;[1] Umie różne mieszać płyny, Łączy z różą rozmaryny; Wszystko zręcznie przysposobi, Aż się z tego miodek zrobi. O! mój miodek bardzo słynie! —
Mrówka znudzona — tok odwraca mowy Na przedmiot nowy:
„Jakto nam czas płynie!
Niedawno była zima, już nadeszło lato.” A pszczółka na to:
„Tak, to prawda, słyszałem skarżyły się muchy Na rok suchy.
Ja się o to nie troszczę, mam dostatek miodu,
Kto tak jak ja pracuję, nie lęka się głodu. Co to przytem za miodek! jak słodki! jak czysty! Gdyby kryształ przeźroczysty.
Tak, tak, wszystkie się na to zgadzają odgłosy.
Robią miód wprawdzie szerszenie i osy,
Ale gdzie tam do mego, jak niebo do ziemi!
Któżby mnie nawet porównywał z niemi.“
MRÓWKA.
Już mię nudzisz waćpani, aż mnie biorą mdłości.
PSZCZÓŁKA.
I to dokucza jejmości?
Ja mam dobre lekarstwo: miód z woskiem zmieszany Zrobi skutek pożądany. Przetopić razem, i w cieple zachować, Potem cienko rozsmarować, I ten plasterek na sercu przylepić; Niewiele jeść i nic nie pić, Tylko lekki kleik z miodem.
MRÓWKA.
O waćpanibyś wszystkich zamorzyła głodem,
Już nic niema na świecie, tylko miód waćpani. Brzydko, kto się sam chwali, a każdego gani.