[126]Pszczoła i osa.
— Dzień dobry, siostro kochana! —
Tak raz osa do pszczoły przemówiła z rana,
Gdy się przypadkiem
Spotkały nad kwiatkiem.
Nie bardzo to pszczółkę po sercu pogłaska.
— Skądże ta łaska?
Ty moja siostra? od jakiejż to chwili
Bogowie nas spokrewnili?
Na to jej osa rzecze rozgniewana:
— Moja kochana!
Czyliż mało masz dowodu,
Żem z tobą jednego rodu?
Jedną ma postać i osa i pszczoła,
Jedne nas żywią i kwiaty i zioła,
Prace jednakie,
I skrzydła takie,
[127]
A gdy dalej poszperamy,
I żądła podobne mamy.
Na to rozsądna pszczółka odpowie jej śmiele:
— Wiele jest podobieństwa i różnicy wiele,
Lecz skoro wszystko weźmiemy na szalę,
Inna w nas natura wcale.
Nie chcę się sama chwalić, posłuchaj człowieka,
On mnie uwielbia, na ciebie narzeka.
Jednaką broń posiadamy,
Ale jak jej używamy?
Ty w niewinnem topisz łonie,
Ja tylko własności bronię.