Pustka płacze... (Orkan, 1912)
←Gwiazdą zawisasz... | Pustka płacze... Z martwej roztoki z cyklu Pustka płacze... Władysław Orkan |
Wszystkie moje rozpacze...→ |
Pustka płacze —
Tułają się po niej dziwne łkania...
Księżyc się w strzępy chmur osłania,
Niby w łachmany żebracze.
Naraz z zamrocznej oddali,
Jakoby przypływ wód — naremnej fali,
Przypada wiatr — poświstem uderza o drzewa,
Jak sto związanych biczy —
Mknie, przewala się po polach — ryczy — —
Przepadł, jak tabun koni przegnanych przez pola.
Jeno szum się przelewa —
Wreszcie cichnie.
I znowu słychać łkania...
Księżyc twarz bladą z łachmanów odsłania,
Ten sam, co wczora, tylko oblicze ma łzawsze —
Pustka płacze — ludzie śpią —
Jak zawsze...
Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Orkan.