Resztki życia/Tom I/X
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Resztki życia |
Wydawca | Księgarnia Michała Glücksberga |
Data wyd. | 1860 |
Druk | Józef Unger |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst tomu I |
Indeks stron |
Nie dawajże siebie za wzór nikomu, — rzekł p. Joachim, (bo Szambelan uśmiechał się nie wiedząc co odpowiedziéć), — tyś jeden z tych mnichów stworzonych... do pracy, którym nic nie waży wyrzeczenie się świata, bo go nie kosztowali, — ale któż z nas tak wielki i silen, jako ty? Mówią że przy skonaniu w oczach człowieka staje całe jego życie, i w chwili przebiega je od kolebki do téj chwili ostatecznéj — tak w starości nastręcza się ciągle uparcie żal żywota i wspomnienia..... Jakkolwiek człek cierpiał wiele, żal mu nawet cierpienia, błędów, strat, i tych towarzyszów pielgrzymki którzy nam nagle znikają z oczów, tak że długo uwierzyć się nie chce aby życie piorunowym razem mogło się w śmierć przemienić.
— Żaden bo z was niema dziś potrzebnego hartu duszy, rzekł stoik — nibyście to chrześćjanie, ale was wiek, wychowanie, idee zniewieściły ostatecznie..... i babami jesteście. Więcéj powiem, kobiet mężnych liczba znaczniejsza na świecie niż mężczyzn odważnych. Dawniéj cnotą Katexochen była moc duszy, dziś się nikt o nią nawet nie stara, a powiedziawszy sobie że o dobry byt i szczęście dobijać się należy, jesteście jak ci co kopią złoto nie pomnąc że rozbójnik na nich czatuje, który gdy napadnie, obronić mu się nie będzie czem.
Szambelan słuchał, śmiał się ciągle, ale czy niewiele rozumiał, czy uważać nie chciał, powtarzał tylko pocichu „mówi Seneka“ — i nie mieszał się do rozmowy która dlań była za ciężka.
— No! a waćpanżeś nigdy nic nie kochał? — zapytał w końcu Szambelan, który żywot cały do tego jednego mianownika sprowadzał.
— Ja! ja! — zakrzyknął professor w tył się na ławie cofając — a niech mnie Bóg broni! — Czytałeś wpan Terencjusza? Nie?
Szambelan głowę wtulił w ramiona jak żółw w skorupę.
— Posłuchaj że, i począł deklamować:
In amore haec omnia insunt vitia: iniuriae,
Suspiciones, inimicitiae, induciae,
Bellum, pax rursum, incerta haec site postules
Ratione certa facere, nihilo plus agas
Quem si des operam, ut cum ratione insanias...[1]
— Ale dosyć że dosyć, — zawołał Szambelan, — po co nam te cytaty — albo to ja nie wiem co miłość z sobą niesie, a mimo to któż bez niéj? to życia konieczność! malum necessarium!
— A wstydźże się waść panie Szambelanie, — przejrzyj się w zwierciedle, gdzie tobie o tem gadać, kiedy od lat trzydziestu powinno ci to było wystygnąć.
Stary się oburzył niepomału.
— Co Wpan myślisz mi nauki dawać kiedy ja sobie żartuję — pedagog zawsze pedagogiem.
— Żartujże zdrów, ale po co zaczepiać takie rzeczy!
— Dlaczegóżby nie, — przerwał pan Joachim ujmując się nieco za towarzysza, — każdy kochał, każdy z nas coś stracił i nad czemś boleje. Tyś professorze szczęśliwy bo filozof, ale trochę podobny do stoika jest także kamień naddrożny. — Nie kochasz byś nie cierpiał, wedle nauki Epikteta, by rzecz ciebie nie posiadała...
— A tak! tak! ho! ho! bo ten Epiktet sublimat egoizmu jak wy go nazywacie, dobrze rozumiał życie...
— Doczesne, — dodał pan Joachim.
— Innego w owe wieki nie było, — obronił się professor — nie mógł go przecie odgadnąć, a jednak przeczuwał. Gdybyście wszyscy czy Seneki, czy Epikteta słuchali, bylibyście, wierzcie mi, weseli, szczęśliwi i ani byście westchnęli do żywota który jest śmieciem i plugawstwem.
— Nie! — zawołał pan Joachim, — nie! trudne jest życie, ale to nie przyczyna żeby się od niego usuwać, właśnie wartość żywota w jego walce i niebezpieczeństwach. My już jak w téj chwili stojemy nad miastem przy ruinach, tak w życiu wygnańcy patrzym z góry na żywych oparci o zwaliska; — ale nie urągajmy téj młodości co z pieśnią pobiegła, i nie odczarujmy jéj snów złotych..... Jam także cierpiał a złudzeń mu zazdroszczę.....
Wtem dzwon na Anioł Pański się odezwał i wszyscy skłoniwszy głowy zamilkli.