Rozmyślania (Lange)/XVIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Rozmyślania |
Wydawca | Wacław Wiediger |
Data wyd. | 1906 |
Druk | Drukarnia W. L. Anczyca i S-ki |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Czasami roję, że w złotej godzinie,
Gdy nieświadomie duch się rwie na bory —
Pójdę, jak senny, po jakiejś ścieżynie
Pomiędzy klony, pomiędzy jawory —
W nieznany pójdę bór jakiś zaklęty,
Którego drzewa, ozłocone słońcem,
Rozśpiewanemi wciąż dzwonią ptaszęty,
Gdzie łąki kwiatów barwią się tysiącem;
Gdzie śród zapachu ziemi i żywicy,
Jakieś powiewy przebiegają tajne;
Gdzie wszystko pełne dziwnej tajemnicy,
Gdzie wszystko nowe, inne, niezwyczajne.
Pójdę — i oto leśnych ptaków szczebiot
Hymnem nadziei troski me powita:
A na murawach, z konwalii i z lebiod,
Jakiś aromat szczęścia mi zaświta.
Szeptem aniołów cały rozszeptany,
Wróżyć mi pocznie stary bór zaklęty;
Niespodziewany i oczekiwany
Cud się tu stanie jakiś niepojęty.
Oto półsenny błądzę w starym lesie,
Tak pewny cudu, jakbym już był w niebie:
Aż-ci tajemna siła mię uniesie
Na kres nieznany — i tam spotkam ciebie!