Rozmyślania (Lange)/XXVII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Rozmyślania |
Wydawca | Wacław Wiediger |
Data wyd. | 1906 |
Druk | Drukarnia W. L. Anczyca i S-ki |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Wciąż roję, żem się oderwał od ziemi,
Że ponad ludzkie uleciałem cieśnie;
I że, skrzydłami szumiący białemi,
Duch mojej gwiazdy w łonie mojem wskrześnie —
Duch pierworodny — czysty — jednolity —
I ostatecznych sięgający kresów —
Z głębi nadirów w najwyższe zenity,
Ze słońc edenów — w księżyce hadesów,
Jak gdyby czasów rozdarłszy granice,
Jakby wyszedłszy poza kres przestworów,
Przystroił w boską niewidzialność lice,
I rozkuł więzy kształtu i kolorów.
A przecież ciągle życie na mnie woła
I nieraz widzę jakieś sny dziecięce,
Co mi śpiewają jak cytry anioła
I wyciągają do mnie białe ręce.
Lub wycie warg spienionych kurczem słyszę,
I chóry łkań rozpaczy spazmatycznych
I zgliszczów jęk, co mi rozdziera ciszę
Lodowców moich krystalicznych.
Te cytr śpiewania i ten rozgwar dziki
Dręczą mą zamyśloną duszę —
I we mnie budzą okrzyki
I na ziemię wracać muszę!