<<< Dane tekstu >>>
Autor Eugeniusz Małaczewski
Tytuł Rozstaje
Pochodzenie Pod lazurową strzechą
Wydawca Instytut Wydawniczy „Bibljoteka Polska“
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

ROZSTAJE.


 
Gościniec nasz rozstajem
zaczyna się i kończy.

Słyszymy śpiew skowrończy
i, patrząc w niebo, stajem.
Przed nami nawprost — droga,
na prawo zaś — ścieżyna.
I Dusza przypomina:
którędy jest do Boga.
Widzimy: drogę bitą,
źdźbłem trawa nie porasta —
ta droga jest do miasta,
a ścieżka idzie w żyto.

Nie wiemy, czy tą drogą
iść, czyli ścieżką — miedzą.
Lecz nasze serca wiedzą
i one nas wspomogą.
Więc — nie do miasta, kędy
jest po-pęd do u-życia,
lecz w żyto, co dla życia
zbożnego puszcza pędy, —
nawrócim... Zabrniem w zboże,
dotkniemy kłosów dłonią,
a one się pokłonią,
zaszumią: „Szczęść wam Boże“.


Jak kłosy, pośród kłosów,
wpatrzeni w górę, stajem...
I nowym nam rozstajem:
szmat ziemi a niebiosów.
Więc uczym się dokoła
od zboża, w jaki sposób
cielesność naszych osób
przerobić na Anioła.

Z początku nas pomyli
patrzące, jak my, w niebo,
niegnące się nad glebą,
wśród plonu, co się chyli —
wyniosłe pustokłosie,
nie lepsze od kąkolu...
Lecz na tem samem polu,
w tej samej rosną rosie
ziarenne źdźbła pochylne
(a nie sterczące pychą)
i mówią do nas cicho
w te słowa nieomylne:
„Napróżno wzwyż się garnie
„gardzący ziemską glebą —
„by rosnąć prosto w niebo,
„wpierw nagiąć się trza w ziarnie“.

...Słyszymy śpiew skowrończy
i, patrząc w ziemię, stajem...
I widzim, że rozstajem
cudownym świat się kończy.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Eugeniusz Małaczewski.