[531]
RUINY.
W strzępach wspomnień, omszałe,
Obecnością zdumiałe,
Jako rycerz zsiwiały,
Na swym szczycie
Nosicie
Wieńce dziejów i chwały!
Gdzież te dłonie stalowe,
Co dni waszych osnowę
Powiązały z chmurami?
Ducha siły
Wrzeźbiły
Misternymi splotami?...
Gdzież te hełmy, zbroice,
Gdzie rycerzy przyłbice,
Co przez mosty zwiedzione,
Grzmiąc orężnie,
Szli mężnie
Po wawrzynu koronę?...
Znikli — śpią już w kurhanach;
Jako widma w tumanach
Ponad ziemią przemknęli,
I swe czyny
W ruiny
Wraz z duchami zaklęli...
I tak sterczą wysoko,
Patrzą w przeszłość głęboko
Z gór wierzchołków, przy wodach...
Patrzą w mroku
Bez wzroku,
Jak gość martwy na godach...
[532]
Na ich głowie zsiwiałej
Burze ziarna posiały,
Drzewo strzela z okienka...
Szczelinami
Nad mgłami
Sieje promień jutrzenka...
Cicho! Co tam tak gwarzy?
Sąż-to pieśni gęślarzy?
Może szmery pacierza?...
Może w gody
Pan — młody
Swej bogdance się zwierza?...
Lecz szmer rośnie w okrzyki...
Tak nie grają lirniki,
Tak się miłość nie zwierza;
Wichr to z wieży
Strach szerzy,
Skrzydłem w zręby uderza!
I tak wichry zawzięte
Budzą duchy zaklęte —
Stróżów skarbów minionych;
Blask miesiąca
Potrąca
W struny ruin zamglonych...
I tak wielkie, omszałe,
— Obecnością zdumiałe,
Jako rycerz zsiwiały
Na swym szczycie
Nosicie
Wieńce dziejów i chwały!