RUINY.

W strzępach wspomnień, omszałe,
Obecnością zdumiałe,
Jako rycerz zsiwiały,
Na swym szczycie
Nosicie
Wieńce dziejów i chwały!

Gdzież te dłonie stalowe,
Co dni waszych osnowę
Powiązały z chmurami?
Ducha siły
Wrzeźbiły
Misternymi splotami?...

Gdzież te hełmy, zbroice,
Gdzie rycerzy przyłbice,
Co przez mosty zwiedzione,
Grzmiąc orężnie,
Szli mężnie
Po wawrzynu koronę?...

Znikli — śpią już w kurhanach;
Jako widma w tumanach
Ponad ziemią przemknęli,
I swe czyny
W ruiny
Wraz z duchami zaklęli...

I tak sterczą wysoko,
Patrzą w przeszłość głęboko
Z gór wierzchołków, przy wodach...
Patrzą w mroku
Bez wzroku,
Jak gość martwy na godach...


Na ich głowie zsiwiałej
Burze ziarna posiały,
Drzewo strzela z okienka...
Szczelinami
Nad mgłami
Sieje promień jutrzenka...

Cicho! Co tam tak gwarzy?
Sąż-to pieśni gęślarzy?
Może szmery pacierza?...
Może w gody
Pan — młody
Swej bogdance się zwierza?...

Lecz szmer rośnie w okrzyki...
Tak nie grają lirniki,
Tak się miłość nie zwierza;
Wichr to z wieży
Strach szerzy,
Skrzydłem w zręby uderza!

I tak wichry zawzięte
Budzą duchy zaklęte —
Stróżów skarbów minionych;
Blask miesiąca
Potrąca
W struny ruin zamglonych...

I tak wielkie, omszałe,
— Obecnością zdumiałe,
Jako rycerz zsiwiały
Na swym szczycie
Nosicie
Wieńce dziejów i chwały!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Józef Grajnert.