Rycerze mroku/XXII
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Rycerze mroku |
Podtytuł | Powieść sensacyjna |
Wydawca | Wydawnictwo Księgarni Popularnej |
Data wyd. | 1929 |
Druk | Drukarnia „Siła” |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Pan Wawrzon ma teraz knajpę na Czerniakowskiej, wcale zacną knajpę, z wielkim zielonym szyldem a na nim wymalowanym jaskrawo srogim ptakiem. Pod spodem napis głosi — „Pod czerwonym kogutem — pierwszoklaśna restauracja — grandzie — wstęp wzbroniony”. Napis ten układał, za „dwa kielonki”, jakiś znany w Warszawie literat.
Balas ze swemi kamratami wcale się nie kuma, do swego „zakładu” rzadko wpuszcza, a pod żadnym pozorem, im nie kredytuje — co wzbudza mocne pomruki niezadowolenia.
Obok niego, za bufetem, zasiadła pani Lucka, coraz otylsza i coraz stateczniejsza. Żyją przykładnie... choć na wiosnę i jesienią, dochodzi między niemi do zajść gwałtownych — bo ze starych nałogów — pozostało Balasowi zamiłowanie wielkie do końskiego sportu, zamiłowanie równie miłe, co niebezpiecznie a kończące się zwykłym powrotem z wyścigów, bez grosza w kieszeni.
— Wyścigowiec! — mawia o nim, z przekąsem, pani Lucka.
Wyznaję, często odwiedzam Balasa, choć po tych odwiedzinach, nogi nieco odmawiają mi posłuszeństwa i chwiejnie powracam do domu. Bo Balas ma już taką naturę, że dla znajomych „tronku” nie skąpi, ani nie wypuści trzeźwym. Również czasami zagląda tam i Den.
O Welskim wyraża się Wawrzon protekcjonalnie, o jego małżonce z zachwytem — ślub bowiem ich już się odbył — i sobie to, zdaje się, przypisuje zasługę... że były pupil „wyrobił się na ludzie”... O Bilukiewiczu słuch zaginął.
Nie żałuję chwil, straconych „Pod czerwonym kogutem”. Przy butelce, kiedy języki się rozwiązują opowiada gospodarz wiele, wiele ciekawych historji... Opowiedział mi i dalsze dzieje Mańki — inaczej Mary Lora — „artystki“ filmowej...
Są one bardzo dziwne i może z kolei, wedle jego słów, i ja je opiszę...