[254]SĄD POETY.
Z PAWŁA KUKOLNIKA.
Żal, płacz i łkanie, nad łożem śmiertelném
Wieszcza narodu! — W nim blask jego chwały,
W nim zgasł wódz myśli! — On swém pieniem dzielném
Poruszał serca. Jemu Nieba dały
Natchnienie — dar swój najdroższy w człowieku.
Ojczyzna jego pyszniła się dzieły,
Imieniem jego usta ziomków tchnęły,
On cud, on podziw, on Geniusz wieku!
I jeszcze w narodzie pieśń jego ostatnia
Budziła serc życie i siły:
Gdy z pieniem kapłanów, gromada już bratnia
Do zimnéj go wiodła mogiły.
I wkoło cześć jego, jak dzwony pogrzebu,
I wkoło jęk ludu, jak hymny,
Z serc wszystkich, z ust wszystkich brzmiąc chórem ku Niebu,
Na wieki żegnały proch zimny.
[255]
I duch Poety z wysoka, z nad świata,
Widzi tę żałość, ten hołd ludu swego.
Widzi, że osiągł, co chciał: że zapłata,
Za którą gonił, nie zawiodła jego.
Świat mu dał wszystko, co mógł; co wieszcz może
Żądać od świata. I urok téj chwały,
Urok tryumfu — lecący ku górze
Duch jego, jeszcze ku ziemi wiązały.
Lecz próżno! wyższa siła go porywa.
Gdzie mu na wieki Pan zostać przeznaczy.
I słyszy straszny głos, który go wzywa
Przed tron Sędziego — co sądzi inaczéj.
Przed którym mądrość tego świata — głupstwem,
Wielkość — jest tylko gwałtem, lub morderstwem;
Sława — próżnością; miłość — samolubstwem;
A pieśń dla chluby tylko — swéj — bluźnierstwem.
I ziemia wnet znikła z pod stopy Poety,
W błysk oka prześcignął gwiazd kręgi;
Miljony słońc minął przelotem komety —
I przed nim — blask Bożéj potęgi!
A nad nim z jasności, z przybytków przedwiecznych,
Brzmią chóry Zastępów i Tronów;
[256]
Hymn pieśni Anielskich, dźwięk światów słonecznych,
Hozanna miljona miljonów! —
Jak piorun przeleciał przez chmury Aniołów,
Przez rzędy Proroków przelata.
Już zastęp Wyznawców! już krąg Apostołów!
I stanął — a przed nim Pan świata!
Prawda i Cnota, u stóp Majestatu
Stoją: — lecz nie te, co je świat tak zowie.
Prawda nie owa, co fałsz barwi światu,
Cnota nie owa, co brzmi tylko w słowie:
Ale co wiedzie w ślad za Bożym Synem,
Ale co wiarę Weń potwierdza czynem.
A obok przy nich jest Miłość: — lecz nie ta,
Co ją w swych rymach opiewał poeta.
To miłość bliźnich, dla miłości Krzyża;
To miłość Boga, co ku Bogu zbliża.
A daléj Mądrość: — nie owa rozumu,
Jak wąż zdradziecka, i jak on, myśl tłumu
Pychą kusząca; — lecz co uczy siebie
Być doskonałą, jak Ojciec na Niebie.
I duch Poety drżąc patrzy na Sędzię. —
Przed sądem Jego, cóż go bronić będzie?
Geniusz? talent? — Toć są dary Jego,
[257]
Dane mu do użycia — lecz dla czego? —
O! i Pan widział — czy się pyszniąc niemi,
Nie zaparł Dawcy? Czy przez nie na ziemi
Czynił, co kazał Dawca? Czy ich użył
Dlań, czy dla siebie? A na co zasłużył,
Zali już nie wziął tam? —
Wieszcz ze łzą w oku,
Patrzy na Sędzię — i czeka wyroku. —
Wtém półki Aniołów zlatują z okoła,
Oblicza ich w tęcze promienne się zlały.
I oto przed tronem błysł miecz Archanioła,
I słowa Sędziego zagrzmiały:
„Jam w mocy słowa dał ci grom, byś w rymie
„Twym grzmiąc nad światem, świat budził do skruchy;
„Bojaźń Mą wrażał w serca; Moje imię
„Wsławił u ludzi — a gromił złe duchy.
„Jam ci w natchnieniu dał miecz Archanioła,
„Byś bronił cnotę, a karcił bezprawia;
„Byś rozciął sidła, co ludziom dokoła
„Duch namiętności i fałszu zastawia.
„Jam ci dał w pieśni arfę Cherubinów,
„Abyś jéj brzmieniem jęk ludzi łagodził;
„Do serc ich wlewał miłość dobrych czynów,
„Dobrym ich myślom ku Niebu przywodził.
[258]
„Nimem cię wybrał, przez wieki na Niebie
„Chroniłem dary, com ci dał dla ziemi. —
„Mów więc! — jak one użyte przez ciebie?
„Coś zrobił przez nie? — i coś zrobił z niemi? —
„Azaś nie przeniósł oklasków słuchaczy,
„Nad chwałę Moich duchów nieśmiertelnych?
„Chwili, nad wieczność? — Czegoś słuchał raczéj,
„Czy woli Mojéj, czy pokus piekielnych? —
„Wieszcza na ziemi cel — zbliżać nawzajem
„Mnie z swym narodem, i swój naród ze Mną.
„A ty? Czyś myślał o Mnie, i nad krajem?
„Coś kochał więcéj nad twą chwałę ziemną?
„Mów!“ —
A wieszcz: „Panie! miéj litość nademną!“ —
Wtém chóry Aniołów, głosami zgodnemi,
Zabrzmiały z jasności potoków:
„O! przepuść mu, Panie! On syn swojéj ziemi!
„Izrael ma tylko Proroków!“
1859.