[475]SĄD I SĄD.
Nazwij Boga ojcem w Niebie,
Idź grzechy obmyć pokutą,
Wyznaj, że nie wierzysz w siebie,
W swój mózg i wolę zepsutą.
Zdejmij czapkę przed kościołem,
Przeżegnaj się — toć i kwita!
Świat napisał nad twém czołem:
„Hipokryta, Jezuita!“ —
Powiédz księdzu Labusiowi,
Że po za progiem świątyni,
Słuchasz nie tylko co mówi,
Ale i patrzysz co czyni.
Rzecz dewotce, że nie dosyć
W ustach pacierz mleć językiem —
To i dość, by cię ogłosić
„Bezbożnikiem, Heretykiem.“
[476]
Tak sad Pychy wyuzdanéj,
Jak sąd Pychy w owczéj skórze,
Wciąż, jak kozły lub szatany,
Wręcz się bodą w swéj naturze.
Lecz się nie bój, czysta duszo!
Choć cię wezmą między rogi.
Ich się ostrza wzajem skruszą,
Sąd prawdziwy — w końcu drogi.
1854.