[142] Kalendarz. W języku greckim
kaleo znaczyło: przyzywam, zwołuję, że zaś u Rzymian najwyższy kapłan na początku każdego miesiąca zwoływał lud do Kapitolium i ogłaszał długość poczynającego się miesiąca, oraz przypadające w nim święta, stąd pierwsze dni miesiąca zwały się po łacinie
Calendae, a księga w której zapisywano lata, dni i odmiany księżyca
Calendarium. Rzymianie liczyli lata od założenia Rzymu, ale kalendarz ich w wielkim był nieporządku, czemu pragnąc zapobiedz Juliusz Cezar, objąwszy dyktaturę, sprowadził z Egiptu do Rzymu astronoma Sosigenesa i poruczył mu zreformowanie rachuby czasu. Jakoż reforma ta nastąpiła w 708 roku od założenia Rzymu a na 45 lat przed narodzeniem Chrystusa i dała nazwę „kalendarzowi Julijańskiemu“, który rachubę czasu zastosował jedynie do roku słonecznego a obroty księżycowe jako źródło wszelkich błędów, całkiem z niej usunął. Dalej rozporządził, ażeby rok zwyczajny zawierał 365 dni, a dla sprostowania błędu, wynikającego z 6 godzin corocznie opuszczonych, co czwarty rok przydawać kazał dzień jeden. Czterem miesiącom nadał po dni 30, siedmiu po 31, lutemu 28. Początek roku przeniósł z 1-go marca na 1-szy stycznia a rok 709 od założenia Rzymu (44 przed Chrystusem) był pierwszym rokiem tej rachuby, która nazwana od Juliusza Cezara Juliańską, rozszerzyła się szybko po całem państwie Rzymskiem i później przyjętą została przez chrześcijan. Tylko chrześcijanie na wniosek Dyonizyusza Małego porzucili zwyczaj liczenia lat od założenia Rzymu a przyjęli Narodzenie Chrystusa za początek nowej ery. Ponieważ w kalendarzu Julijańskim przyjęto za zasadę długość roku słonecznego dni 365 i godzin 6, zaś w rzeczywistości obrót roczny ziemi dokoła słońca trwa dni 365,
[143]godzin 5, minut 48 i sekund 48, zatem z owych 11 minut i 12 sekund corocznego uchybienia, w ciągu 128 lat powstawał jeden dzień różnicy między kalendarzem i czasem rzeczywistym. Gorliwie zajmujący się tym przedmiotem papież Grzegorz XIII, by błąd tak rażący i niczem nieusprawiedliwiony naprawić, polecił w r. 1582, ażeby po dniu 4 października opuścić dni 10 i bezpośrednio zamiast 5-go liczyć 15-go października. Gdy Juliańska rachuba czasu w 400 latach zawiera 100 lat przestępnych, to Gregoriańska przyjęła tylko 97, a tym sposobem jakkolwiek sprostowanie błędu nie zostało w zupełności osiągnięte, ten jednak jest tak mały, że nie co 128 lat, ale co kilka tysięcy, uczyni dzień różnicy. Nowy kalendarz przez astronoma Alojzego Liliusza ułożony, zaprowadzony został roku 1582, 4 października, w większej części Włoch, w Hiszpanii i Portugalii. We Francyi we dwa miesiące później, t. j. z 9 grudnia, zrobiono przeskok na 20-ty. Katolicy w Szwajcaryi, Niderlandach i Niemczech, zaprowadzili poprawkę w r. 1583, Węgrzy w r. 1587, protestanci niemieccy dopiero w r. 1700 przemienili 19-ty lutego na 1-szy marca. W Polsce poprawa kalendarza nastąpiła w tymże miesiącu i roku co w Rzymie. Sprawa ta zastała właśnie obradujący sejm w Warszawie, co zapewne przyśpieszyło wprowadzenie reformy. Pierwsze bowiem akty urzędowe króla Stefana Batorego wydane podczas tego sejmu, już mają nową datę. Najwcześniejszy dokument urzędowy po wprowadzeniu nowego kalendarza nosi datę 1 listopada 1582 r. podpisany przez podkanclerzego. Odtąd liczne akty w ciągu listopada i grudnia pisane są z dodaniem słów: „według poprawnego kalendarza“. Ponieważ istnieją akty urzędowe z d. 20 października 1582 r. bez powyższego dodatku, a poprawa polegała na dodaniu dni 10, zaś następne podług poprawionego kalendarza noszą datę 1 listopada, zatem nowy kalendarz obowiązywać zaczął nie wcześniej jak 21 października i nie później jak 22 października starego stylu a 1 listopada
[144]nowego. Rok 1582 otrzymał nazwę roku poprawy kalendarza:
annus correctionis. Reforma nie wywołała w Polsce wzburzenia umysłów ani żadnych wypadków. Duchowieństwo katolickie zastosowało wszystkie święta kościelne i obrzędy do nowego sposobu obliczania niedziel i przypadających na nie ewangelii. Wyznawcy kościoła greckiego nie wprowadzili reformy i nikt ich do niej nie przymuszał. Spierano się tylko o to. W Polsce kalendarze astronomiczne powstać musiały z początkiem XV wieku, kiedy akademia krakowska pozyskała katedrę astronomii i astrologii (co wówczas jedno znaczyło), a profesor obu tych przedmiotów obowiązany był składać akademii ułożony przez siebie kalendarz, w którym przepowiednie meteorologiczne i gwiaździarskie najważniejszą grały rolę. Szczególnie nauka ta rozkwitła od r. 1424 i objęcia katedry przez Henryka Czecha (Bohemus), „który bardzo trafnie miał przyszłe losy ludziom przepowiadać i królowi Jagielle szczęśliwie wróżył“. Akademia krakowska tak dalece zasłynęła niebawem, iż papież Sykstus IV osobną bullą roku 1478 nakazał Marcinowi z Przemyśla uczenie w Krakowie astrologii. Kalendarze krakowskie taką posiadały wziętość, że już na początku XV w. w Wiedniu i Heidelbergu p. n.
Practica Cracoviensis wychodziły. Sami Polacy wydawali je także za granicą, w Rzymie i Lipsku. Pierwsze kalendarze w Polsce pisane były po łacinie i drukowane p. n. Judiciów i Prognostyków. Na początku XVI w. układali je Jakób z Iłży, Mikołaj z Tuliszkowa i inni. W języku polskim najdawniejszy znany kalendarz jest z r. 1516. W r. 1583 wyszedł w Krakowie po łacinie pierwszy kalendarz gregoriański. W w. XVII gdy akademia krakowska nachyliła się do upadku, wziętość kalendarzy krakowskich przeszła do akademii zamojskiej, gdzie profesorem astronomii był Stanisław Niewieski. Że jednak ogół oświeceńszy nie wierzył w przepowiednie Niewieskiego, dowodem tego jest współczesne przysłowie:
[145]
„Nie zgadnie pan Niewieski,
Co zrobi pan Niebieski“.
Za czasów saskich zasłynęły kalendarze Duńczewskiego, również jak Niewieski profesora akademii w Zamościu. Pierwszy z nich wyszedł w Krakowie r. 1725, w Zamościu r. 1728 i odtąd wychodziły przez okrągłe lat 50, stanowiąc najpoczytniejszą literaturę w wielu domach. Pomieszczał w nich Duńczewski cenne wiadomości i rozprawki historyczne a obok nich wiersze różne, przepisy i uwagi gospodarskie, czasem ciekawe, często niedorzeczne. Za jego też czasów, ale nietylko jego kalendarze, dały powód do żartobliwego określenia: „koncept z kalendarza“. Za Augusta II Sasa, zaczęli u nas wydawać kalendarzyki polityczne najprzód jezuici w Wilnie, Warszawie, Poznaniu, Kaliszu i Lublinie a za nimi pijarzy, których t. z. „Kolędy“ w Warszawie długo cieszyły się trwałą wziętością. Po rozbiorze Polski, w każdej z trzech części wychodziły kalendarze zastosowane do nowych potrzeb kraju i rządu. Dotąd też w każdem prawie z większych miast ukazuje się pewna liczba kalendarzy, pomiędzy którymi w latach 1860—1890 celowały warszawskie, zwłaszcza Ungra i Jaworskiego. W ciągu ostatnich czterech wieków najwięcej kalendarzy po Krakowie i Warszawie drukowano w Wilnie, Zamościu, Poznaniu, Lublinie i Lwowie. Wychodziły także lub wychodzą jeszcze kalendarze polskie w Kaliszu, Gdańsku, Toruniu, Królewcu, Chełmnie, Ełku, Opolu, Wrocławiu, Gliwicach, Bytomiu, Piekarach, Sandomierzu, Supraśli, Grodnie, Berdyczowie, Mohilewie, Łomży, Kielcach, Płocku, Bochni, Stanisławowie, Samborze, Przemyślu, Wadowicach, Cieszynie i kilkunastu miastach innych. Najlepszym i najpopularniejszym kalendarzem ludowym był „Gość“ wydawany w latach 1880—1890 w Warszawie przez Promyka (K. Prószyńskiego). Kalendarze żmudzkie po żmudzku wydawał Iwiński, nauczyciel z Retowa, do r. 1864. O kalendarzach polskich pisali: Bandtkie w „Historyi drukarń [146]krakowskich“, Lelewel w „Księgach bibliograficznych“, Siarczyński w „Świątniku lwowskim“ (r. 1829), Sobieszczański w „Kalendarzu powszechnym warsz.“ na r. 1847 i „Encyklopedyi powszechnej“ Orgelbranda, oraz inni.