[297]SŁOWO CIAŁEM.
Gdym w ciemnicy i w kajdanach
Dumał o mych polskich łanach —
Gdym ocierał krew mą z czoła
I łzę — na brak mego sioła —
O, wieleż to westchnień ducha,
Połkła izba moja głucha!
Gdym w rozpaczy pamięć tracił,
Piekło duchem mym bogacił;
Lub w cierpieniu ściskał szczęki,
Klnąc na wszystkich i na męki —
O, wieleż tam w zapomnieniu
Było uczuć — i w cierpieniu!
Gdy zaś Twórca litujący,
Spuścił ognik wzmacniający,
W ducha, w serce — i gdy zrana
Przed nim padłem na kolana —
O, wieleż tam w cierpień kniei
Było szczęścia i nadziei!
[298]
Minął czas ten mąk i zgrozy,
Z ciała spadły już powrozy;
Już nie grają nóg kajdany!
Przez oprawców nie targany,
Bujam wolno po obszarze —
Lecz dla czego smutno marzę?
Marzę smutno o przyszłości
Kiedy zgniją moje kości —
Gdy robaki ciało zjedzą,
Grób zorają równą miedzą —
I z mych kości kłos wyrośnie,
Ożywiony w nowej wiośnie!
Straszno! — Mgnęło ludzkie życie
Niby gwiazdka na błękicie —
I nie widząc króla blasku,
Zaginęło w życia brzasku!
I w nagrodę za istnienie,
Z rychłą śmiercią — cóż? cierpienie —
Lecz to dla nas cierpień braty!
Jak przeminą nasze straty
I zaora kmiotek kości
Tych, co łakli mu wolności —
[299]
Zejdzie nowa światła zorza,
Wzbudzi kraj do krańców morza!
Nasz los cierpieć li dla dzieci
Naszych! — Im to byt zaświeci!
My pomostem do ich bytu —
Nam śmierć z życzeń naszych szczytu.
I jeźli nam szczęścia trzeba,
Patrzmy na ich szczęście z nieba.
A zaś dzisiaj — gdy krew krąży
Nam po żyłach, niech pogrąży
Ducha, siły i zdolności
W sprawie synów — ich wielkości!
Dokonajmy cierpień dzieła,
By nas pamięć nie przeklęła!
E. K.