Satyra (na krój anti-horacyuszowski)
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Satyra (na krój anti-horacyuszowski) |
Pochodzenie | Nowe poezye |
Wydawca | Księgarnia Seyfartha i Czajkowskiego |
Data wyd. | 1872 |
Druk | Zakład nar. im. Ossolińskich |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tomik |
Indeks stron |
Przeklęty, kto się na ten świat narodzi
Z sercem, któremu potrzebą kochanie,
Jako człowieczej piersi oddychanie —
Kto w uczuć rwiącej, wezbranej powodzi
Płynąc, swe łono szarpie i rozdziera
Kto mrąc sto razy, z bolu nieumiera —
Kto na swem łonie piastował gadziny,
Przy czyjem łożu bezsennem godziny
Przechodzą w białych szatach tak powoli
Że klnie z nich każdą — sen piekielny woli!
I kto łzy otarł płaczącemu człeku
By mu trucizną za to odpłacono,
Kto uczuć ogniem spalił swego wieku
Młodość szlachetną, wierzącą, straconą…
Komu ojczyzny wolność taka droga
Że mu więzienia niczem wola sroga;
I ten kto dłoniom nikczemnej zazdrości
Zwierza łzy w świętej spłakane skrytości…
∗ ∗
∗ |
Szczęśliwy mędrzec, co po uczuć fali
Jak cichy łabędź roztropnie żegluje,
Laur go ocienia przed słońcem co pali
I płynąc wierzchem, głębiny nurtuje
A jednak — — ja com chwilami skamieniał
Z takim łabędziem — —
Ja bym się niemieniał!..