Satyry (Bielski, 1889)/Objaśnienia i słowniczek
<<< Dane tekstu | |
Autor | |
Tytuł | Satyry |
Wydawca | Akademia Umiejętności w Krakowie |
Data wyd. | 1889 |
Druk | Drukarnia „Czasu“ Fr. Kluczyckiego i Sp. |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Sm., str. 3:
Ten wiersz niegdy od ojca mego napisany
Na on rozruch węgierski, nam dziś opłakany.
Nie na wojnę węgierską zmarłego w r. 1540 Jana Zapolyi z cesarzem Ferdynandem, jak to do niedawna u nas za Ossolińskiego Wiadomościami histor. kryt., I 412, i za Wiszniewskiego Historyją liter. polsk., VII 61, powtarzano, lecz na wojnę węgiersko-turecką z r. 1566 między Janem Zygmuntem Zapolyą i Maxymilianem, cesarzem niemieckim i królem węgierskim, której najważniejszymi epizodami były: 1. prawie nagła śmierć sułtana Solimana pod murami położonego nad rzeczką Almas warownego Szigetu, i obwołanie syna jego Selima następcą; i 2. zdobycie Szigetu przez Turków d. 8 września t. r., mimo bohaterskiej obrony Mikołaja Zrinyego, i zajęcie znacznej części Węgier przez wojska zwycięskie. Napisał go zaś ojciec Joachima, Marcin Bielski, jak to z dalszych jego słów (w. 1 i nn.) wypływa, nie prędzej, jak w miesiącu maju r. 1567, skąd też całego utworu nazwa »Sen majowy«, który zresztą ze znaną w czeskiej literaturze z końca w. XV i początku w. XVI powieścią pod tym samym napisem, oprócz przypadkowego tytułu, nic zgoła niema wspólnego.
Sm., w. 49 i 173:
Orzeł posłał do strusa, co klucz Piotrów nosi.
...................
Strusa z kluczem malują na miejscu papieskiem.
We wrześniu r. 1566 siedział na Stolicy apostolskiej papież Pius V z rodziny Ghislieri (obrany 7 stycznia r. 1566, † 1 maja 1572).
Sm., w. 61—63:
Strus mu zatem jął łajać: Jest temu lat kilka,
Węgrzy króla psa mieli, teraz zasię wilka,
I węża łakomego, co dzieci połyka.
Po ojcu nosił Jan Zygmunt Zapolya wilka w herbie, po matce zaś Izabeli, córce Zygmunta I i Bony, medyolańskiego Sforzów węża, połykającego dziecię. Co do owego natomiast »króla psa«, na co już Ossoliński, l. c., zwrócił uwagę, pisze sam Bielski w Kronice świata, wydanie z r. 1564, na liście 317: »Nie mogłem nigdziej w kronikach węgierskich naleść, aby Węgrowie kiedy psa za króla mieli, jako o tem pospolity człowiek mówi. Ale stąd to musiało urość, iż byli wybrali Węgrzy za króla Ottona, baworskie książę, a ten dom baworskich książąt zwano Catuli, a catulus po łacinie szczenię albo pies młody. Potem ich przeciwnicy mogli stąd tę drogę naleść urągania na nie«. Otton bawarski był zresztą od grudnia r. 1306 zaledwie przez kilka miesięcy królem węgierskim: nie mógł się utrzymać na tronie głównie dlatego, że miał przeciwko sobie Stolicę apostolską.
Sm., w. 69 i 70:
Harpie poślem do was. Wilk zasię powiedział:
Ci ptacy z nami będą, abyś o tem wiedział.
Mieszkające w świecie podziemnym Harpie, mityczne potwory skrzydlate z szpetnymi twarzami kobiet, które w Sm. występują jako »Tatarowie«, zaliczano w starożytności zarówno do ptaków, jak i do innego rodzaju zwierząt. Ostatecznie w wojnie z r. 1566 Zapolyi z Maxymilianem przyszli Tatarzy w 15.000 pierwszemu z nich w pomoc. Mailath, Geschichte der Magyaren, 2 Aufl., III 152.
Sm., w. 79 i 80:
Starego Rossomaka z pośrzodka stracili,
A nowego wybrali, co z nim dobrze pili.
Rossomak, według podania zwierzę wielkości psa dużego, ze wszystkich najobżartsze, przedstawia w Sm., jak to sam Bielski objaśnia: stary sułtana Solimana, nowy zaś syna jego Selima, wielkiego rozkosznisia i lubieżnika. Stary Soliman umarł zresztą pod Szigetem we wrześniu r. 1566 prawie nagle: »in der Nacht an der Ruhr, am Schlag oder an Altersschwäche«; żeby go Turcy »stracili« byli, jak Bielski się wyraża, nie jest historycznie stwierdzone, choć wieści takie w r. 1566 i 1567 krążyć mogły po Polsce. Mailath, j. w., III 151.
Sm., w. 132 i 180:
Nie wiem, co z Anteusem, synem swym, gadała.
...................
Jestem Anteus ziemski, przetożem się stawił.
Olbrzym Anteus, według podania starożytnych, syn Gey (ziemi) i Pozejdona, występuje w Sm. w szczególności jako syn Ziemi polskiej.
Sm., w. 303 i 304:
Syny me drugie, których Turcy nie pobrali.
Te Polacy u siebie pościnać kazali.
Hospodara Stefana Tomszę i dwóch bojarów wołoskich r. 1564 na rynku we Lwowie. Stało to, się, jak powiada Górnicki: »nawięcej dla zachowania przymierza z Turkiem«.
Rb., str. 21:
Długośmy tu niemymi stali na tym rogu,
Już nam duch usta otwarł, chwała Panu Bogu.
Kamienica »Pod baranami« na rynku krakowskim, u rogu ul. św. Anny, należała już w XVI w. do bardzo starożytnych, i już wtenczas ją pospolicie, jak to w Słowie wstępnem zaznaczyłem, »domem Pod barany« mianowano. Nazwę tę otrzymała była właśnie, o czem także była już wzmianka, od dwóch z gipsatury czy też kamienia wyrobionych baranów o jednej głowie, które na jej rogu u góry w ten sposób były ustawione, że mając jednę tylko głowę, patrzyć nią równocześnie mogły i na rynek krakowski, i na ul. św. Anny, i w ul. Wiślną. Nie bez przyczyny powiadają też dlatego trochę niżej (w. 9) o sobie, że już »trzysta lat niedaleko, jako pamiętają«, a w innem jeszcze miejscu (w. 891. i 892), że już nawet »dwieście biskupów zmarłych pamiętają, i wiele kardynałów w swej pamięci mają«. Dwa te zresztą o jednej głowie barany — jak świadczy A. Grabowski w Star. wiadomościach o Krakowie str. 66 — dopiero w naszych czasach, na początku w. XIX, przy naprawie gmachu z miejsca swego na rogu zeszły, zastąpione niestety później trzema innymi popiersiami baranimi, które do tej chwili od strony rynku kamienny pałacu balkon podtrzymują. Rycina w Rb. tytułowa zachowała nam szczęśliwie właśnie dawne owe z drugiej połowy w. XVI wyobrażenie »dwu baranów o jednej głowie«, tych »starych — jak ich słusznie Bielski w tytule nazywa — obywatelów krakowskich«.
Rb., str. 21:
Którzy idą do Rzyma, powiedzcie te cuda,
Iż już kamienie woła do wszystkiego luda.
Powiedzcie też tam bratu, zwłaszcza Paskwillowi,
Iż w Krakowie powstali już prorocy nowi.
Na początku w. XVI znaleziono w Rzymie posąg marmurowy niedaleko mieszkania znanego z dowcipów i ostrych szyderstw szewca Pasquino czyli Pasquillo. Ustawiono go w kącie pałacu Orsinich, przezwano Pasquillem i przylepiano na nim kartki, zawierające ucinki i satyry na bieżące wypadki, które niejako zmarłemu Pasquinowi w usta kładziono. Od tego też poszła dzisiejsza nazwa »paszkwil«.
Rb., str. 21:
Wołają Odmieńcowie, dzicy Satyrowie,
Po chwili będą wołać i leśni kotowie.
Wołają Pustelnicy, i my też wołajmy.
Wszystko tytuły znanych Bielskiemu już przed napisaniem Rb. satyrycznych utworów. »Proteus abo Odmieniec« — zdaniem T. Czackiego wydany przez Solitaryusza — wyszedł r. 1564, drugi zaś p. n. »Satyr — albo dziki mąż«, ogłoszony drukiem r. 1563/4, jest pióra Jana Kochanowskiego. Co się tyczy »Pustelników«, może tu Bielski mieć na myśli tylko swój własny z maja r. 1567 utwór p. n. »Sen majowy pod gajem zielonym jednego pustelnika«, w którym i na tytule i indziej (n. p. w. 26, 161 i 431) sam w postaci »snem umorzonego« występuje pustelnika.
Rb., w. 80:
Na ostatek sejm zatkną czopem i pobory.
Zakończą sejm uchwałą czopowego czyli podatku od napojów gorących, i uchwałą poborów czyli należytości różnych i opłat od rozmaitych innych rzeczy i towarów.
Rb., w. 85:
Litwin nierad uniej, Prus exekucyej.
Że Bielski ułożyć musiał Rb. już po ostatecznem Sm. wykończeniu, t. j. już po miesiącu maju czyli w drugiej połowie r. 1567, wypływa to z poprzedzających objaśnień. Z wyrażenia się zaś jego w tem miejscu »Litwin nierad uniej«, wynika dodatkowo, że musiał mieć Rb. skończoną już dobrze w pierwszej połowie r. 1569, a w każdym razie już przed ostatecznem unii zawarciem między Koroną a Litwą d. 1 lipca r. t. na sejmie lubelskim.
Rb., w. 289 i 309:
Pójdzieszli też do owej pięknej Sukiennice.
.................
Bo najdzie w Sukienicach...
Gmach rozległy w środku rynku krakowskiego, ze sklepami i kramami, w których głównie sukna sprzedawano, do dzisiaj jeszcze Sukiennicami zwany. Bielski używa nazwy tej raz w liczbie poj. (w. 289), raz w mnogiej (w. 309).
Rb., w. 311 i 312:
Pójdzieszli też przez owy i tam i sam krzyże,
Ali woła kramarka...
Tyle co: Pójdzieszli przez owe na rynku krakowskim kramy, podtrzymywane na okrzyż złożonymi drzewkami.
Rb., w. 321 i 322:
Owy zaś Smatruzianki, co wlazły wysoko,
Jako łupią lada zacz, widziwa na oko.
Smatrus, od wyrazu niemieckiego »Schmetterhaus«, nazywał się rozległy nad Sukiennicami gmach murowany, w którym liczne przekupki, czyli Smatruzianki, rozmaite sprzedawały towary.
Rb., w. 337:
Solne, maślne, owieśne i śledziowe jatki.
Podług A. Grabowskiego Star. wiadomości o Krakowie, str. 9, było r. 1566 na rynku krakowskim jatek: solnych 34, maślanych i serowych 39, owsianych 10, śledziowych 39, a oprócz tych wiele, wiele innych.
Rb., w. 360—362:
... przypłacisz małmazki.
Po siedmi groszy kwartę sobie ustawili,
Którą pierwej w Mynicy po dwu groszu pili.
Widocznie w gospodzie albo po naszemu w restauracyi obok Mynicy krakowskiej czyli miejsca, gdzie bito monetę.
Rb., w. 401:
Mówią: Panowie ślachto! strawiłem w Burkacie.
Coby wyrazy te »strawiłem (= straciłem) w Burkacie«, które Bielski ówczesnym rymarzom krakowskim w usta wkłada, znaczyć mogły, nie umiem powiedzieć.
Rb., w. 405 i 406, 457 i 458:
Trzeci rzecze: Ścinałem świec poście trzydzieści,
Kosztuje mię to wiele, blisko złotych sześci.
..................
Zapłać też kolacyą, bo wiele przepili,
Tańcując z chorągwiami, gdy świece topili.
Coby oznaczać mógł zwyczaj »ścinania świec« w poście jako też tańczenia z chorągwiami, gdy »świece topiono«, i na czem właściwie w szczegółach polegał, kiedy aż na wielkie wydatki kupców i rzemieślników krakowskich narażał, również nie umiem powiedzieć. Nikt zresztą dawnego zwyczaju tego, o ile mi wiadomo, bliżej nie opisuje.
Rb., w. 479 i 480:
Już czas przyszedł ćwiczenia, będziem strzelać kurka,
Niejedna się uczyni w naszym mieszku dziurka.
Już się zbliża oktawa Bożego ciała, będziemy w Towarzystwie strzeleckiem strzelać do kurka i obierać nowego króla kurkowego.
Rb., w. 682—686:
Twarz baba uwałkuje, idzie w pląsy, w skoki:
Pomoże gonionego i gęsiego tańca,
Wygra czasem na głowę skoczonego szańca.
Statecznych tu nie ruszam, które wstyd miłują,
Tylko same wszeteczne...
Sprosnego tego i nieprzyzwoitego tańca, który Bielski »na głowę skoczonym szańcem« nazywa, (sam wyraz pochodzi zresztą od niemieckiego »Schanze«), także nikt bliżej nie opisuje. O ile mnie z właściwej objaśniono strony, sam bowiem do tańczących nie należałem nigdy i nie należę, pamięć jego żyje do dzisiaj jeszcze w Krakowie, gdzie w moralnie podupadłych półświatka warstwach, na t. zw. balach rajskich, miano »tulipana« ma nosić.
Rb., w. 722:
Rady chodzą na Skałkę panie po odpuściech.
Rade chodzą na odpusty, w dzień św. Stanisława i w innej porze, do kościoła OO. Paulinów na Kazimierzu pod Krakowem, zbudowanego nad Wisłą na wzgórzu skalistem i stąd Skałką zwanego.
Sn., w. 372—379:
A w Piwniczny miasteczku targi ustawimy,
Tamże sejm położymy pod górą Krępakiem.
.................
Na Pieninach głową swą by księżna mieszkała,
Uczyniwszy majestat, wszem rozkazowała.
Tam też niegdy królowa polska przebywała,
Gdy Tatarzyn wojował, dla nich tam zbieżała.
Beskid i Modrą górę, wszystko opanujem.
Piwniczna, miasteczko nad Popradem w Karpatach niedaleko Sącza, dokąd właśnie w czasie najścia Tatarów na Polskę »zbieżała« była i tam »niegdy przebywała królowa polska«, św. Kunegunda. W tamtych stronach też: »na Pieninach« pod »górą Krępakiem«, gdzie »Beskid« i »Modra góra«, należałoby teraz — zdaniem Bielskiego — rozłożyć się polskim niewiastom obozem, tam sejm złożyć, i stamtąd rządy nad państwem sprawować.
Sn., w. 461 i 462:
Wietszą lekkość weźmiecie od nas zwyciężeni,
Niż Pigmaei od złośnych żórawi zwalczeni.
Pigmaei, Pigmeje, łokciowe karły, mieszkały według podania starożytnych nad Oceanem i u źródeł Nilu, gdzie przybywający na wiosnę z północy żórawie zażartą z nimi o zasiewy staczały walkę. Sławne te zresztą Pigmejczyków z żórawiami boje opisał u nas r. 1595 J. A. Kmita w utworze p. t. »Spitamegeranomachia, bitwa Pigmeów z żórawiami«.
Sn., w. 565 i 566:
Kto mocniejszy, ten wygrał u naszego prawa,
Musisz uciec z Piotrkowa, przedzierży cię strawa.
W mieście Piotrkowie — jak wiadomo — odbywały się sejmowe sądy.
Sn., w. 611:
Okażem się z osobna w Medyce na błoniu.
Medyka, miasteczko w dawnem województwie ruskiem w ziemi przemyskiej, gdzie w XVI w. odbywały się popisy czyli zbrojne okazowanie się rycerstwa ziem ruskich.
Sn., w. 1038:
Drugie Rycerskie sprawy napiszę wam potem.
Tytuł wydanego w r. 1569 u Siebenejchera w Krakowie wojskowej treści dzieła M. Bielskiego p. n. »Sprawa rycerska«, której łacińska wojewodzie Łaskiemu dedykacyja datowana z Krakowa 1 grudnia t. r. — Z tego, jak ją urodzony około r. 1495 Bielski w tem miejscu wprowadza, wypada, że Sn. wykończył już w drugiej połowie r. 1569, już po sejmie unii lubelskiej, gdy właśnie w Krakowie drukiem Sprawy rycerskiej był zajęty. Potwierdzać to zdaje się i ta okoliczność, że nigdzie tu już, choć znalazł sposobność wzmiankowania o Litwie, nie wyrwał mu się zgryźliwy zwrot: »Litwin nierad uniej«. Czas napisania zatem satyr jego szedłby w takim porządku: 1. Sm. w maju r. 1567, 2. Rb. w ciągu r. 1568 i w pierwszej połowie r. 1569, 3. Sn. zaś już w drugiej połowie r. 1569, inaczej mówiąc, pisał je licząc już sobie dobrze lat 72—74, a więc w późnej już starości, gdy przesycony życiem, choć krzepki jeszcze, nie mógł się już pogodzić z wymaganiami i wystawniejszem młodszego pokolenia życiem, które się mocno od prostoty i obyczajów za młodszych jego lat różniły. Satyry też te jego, a zwłaszcza Rb., zakrawają dlatego raczej na paszkwile, niż na rzeczywisty obraz ówczesnego życia polskiego, i rażą tem bardziej, gdy kronikarz-poeta w wielu miejscach sam sobie się sprzeciwił. Znakomitym jest wprawdzie autor, gdy w Sm. (w. 421 i n.) ostrzega rządzącą państwem szlachtę, żeby »wolności« nie nadużywała i żeby »klejnotu tego nie straciła kiedyś marnie«; znakomitym jest również w Rb. i wyższym pojęciami nad swój wiek, gdy szlachtę ostrzega, żeby się »na pokój nigdy nie spuszczała« (w. 201 i nn.), i gdy jej doradza, żeby nie na wsi, lecz raczej »po mieściech mieszkała« (w. 591 i nn.). Ale zresztą przesadził w wielu bardzo razach zacny, zasłużony i poczciwy żołnierz-ziemianin i wcale rażąco tu i ówdzie sam ze sobą się poplątał. Już w Sm. (w. 215) poszedł za daleko, wołając, że w Polsce »prawa za mocą idą«. Wprawdzie złe przybrało już było u nas w drugiej połowie w. XVI wcale zatrważające rozmiary, ale bądź co bądź do tego stopnia w latach 1567—1569 nie było jeszcze doszło, żeby po słuszności stosować można było do niego dzisiejsze »siła przed prawem«. Za daleko posunął się sędziwy kronikarz-poeta i w Rb., a co gorsza, tu właśnie po wielekroć w rażącej sam ze sobą znalazł się sprzeczności. Ciągle n. p. i wszędzie woła, że »ustawy żadnej niema«, a tuż zaraz żali się, że »gdzie się kolwiek obrócisz, za tobą poborca« (w. 222), i że wszędzie, gdziekolwiek jedziesz, wołają za tobą: »Daj wojskie, daj duchowne wymyślone myta«! (w. 239). W innem znowu miejscu karci młodzież surowo, że tylko próżnuje i biesiaduje, a tuż zaraz potem wytyka jej (w. 565 i nn.), że bawiłaby się tylko »myśliwstwem«, co przecież uważane było zawsze za zabawę szlachetną i za rodzaj ćwiczenia rycerskiego, które krzepiąc ciało, zaprawiało je do niewygód, znojów i ostrej pory roku, i co tylko chwalić należało. Wszystkie trzy jego satyry zresztą, Sm., Rb. i Sn., w ścisłym, nie tylko chronologicznym lecz i logicznym ze sobą zostają związku. W Sm. ostrzega naród przed groźną Turków potęgą i wzywa szlachtę do opamiętania się i zaprowadzenia u siebie porządku i ładu. W Rb. — żeby tu jego własnego użyć wyrażenia się — »wywraca już na nice« rząd ówczesny polski i całe społeczeństwo we wszystkich jego stanach, z wyjątkiem »uciśnionych kmieci«, w których obronie, także i pod tym względem wyższy pojęciami nad swój wiek, po wielekroć (w. 110, 226—231, 813 i nn., toż i w Sn. w. 15 i 645) staje. A widząc, że i to nie pomaga, każe nakoniec w Sn. mężom siedzieć doma i »kądziel prząść« (w. 352), rządy zaś oddaje w ręce »pogłowiu niewieściemu«. Układ zresztą wszystkich tych trzech, ściśle ze sobą powiązanych satyr, przyświecał autorowi już naprzód z góry, gdy w maju r. 1567 Sm. pisał; już w tej pierwszej jego satyrze bowiem, co w Sn. w całej rozwinął pełni, wiodą polskie wojska »białogłowy« (w. 128), nad którymi »przełożona zacna pani« (w. 129 i nn., 184 i nn.). Że mu przytem co do Sn. przyświecały także w łacińskim przekładzie Arystofanesa z V w. przed Chr. komedyje ’Εκκλησιάζονσαι = Sejmujące niewiasty i jego Θεσμοφοςιζονσαι = Odpusty białogłowskie, że mu przyświecał także Plant i inne wspomnienia z greckich i rzymskich pisarzy klasycznych, żadnej niepowinno ulegać wątpliwości. Podsunięta natomiast z tego powodu przez niektórych krytyków naszych, przez Maciejowskiego, Tyszyńskiego i przez Kalickiego w rozprawie z r. 1873 »O pomysłach emancypacyi kobiet w Polsce XVI i XVII w.«, Bielskiemu myśl, że jeden z pierwszych u nas zamierzał w Sn. poruszyć sprawę »emancypacyi kobiet«, za wesołą chyba tylko uważać należy farsę, polegającą na niewyrozumieniu rzeczy i niemającą żadnej zgoła podstawy rzeczywistej. Ani nasz kronikarz-poeta tego tak nie myślał, ani też ówczesne społeczeństwo polskie Sn. w tym sensie nie pojmowało.