[87]Sawantka.
W swym cienistym buduarze,
Od światowych zdala burz,
Ona siadła na kozetce,
A ja przy niej siadłem tuż…
Na różanych tam stoliczkach
Widniał wielki stos dzienników,
A za szybą biblioteczną
Wyzłoconych rząd klasyków.
Przy okienku zgrabne biurko
I papieru na niem moc;
Tu poważne artykuły
Pisywano dzień i noc!
A sawantka ona młoda
Miała główkę fryzowaną
I na piersi wpiętą różę,
Żółtą różę herbacianą
[88]
Jako krytyk siadłem zbliska,
Wytężywszy mocno słuch,
A przedemną defilował
Ten zaprawdę świetny duch,
I głosikiem perełkowym
Wysypywał wiadomości,
Bez zająknięć przebiegając
Wszystkie wieki uczoności.
I wyrzucał szereg nazwisk,
Jakie tylko kto z was chce:
Wolter, Spencer, Galileusz,
Plato, Buckie i Kon-fu-tse…
Biedna myśl ma ledwie mogła
Śledzić owe wszystkie zmiany, —
Tak nieznośnie mi przeszkadzał…
Zapach róży herbacianej!
— „O, pan, widzę, nie uważasz?…“
— „Ależ, pani!… Boże broń!
Tylko… tylko ja tak lubię
Herbacianej róży woń!…
Gdybym mógł choć raz powąchać!
To nawyknień dawnych szczątek!…
— „Bardzo proszę, ale prędzej,
Bo utracę myśli wątek.“
Więc schyliłem do jej piersi,
Rozmarzoną moją skroń, —
I wciągnąłem z całej siły
Herbacianej róży woń!
[89]
Lecz ta róża herbaciana
Wnet jej dała temat nowy;
Z assocyjacyi Chin z herbatą
Dyskurs wysnuł się gotowy:
Chiny… Persja… Zoroaster…
Duch światłości… cieniów duch,
Potem Indyje, Ramajana,
Neo-buddaizmu ruch,
Schopenhauer, Leopardi,
Goethe, Hoffmann, Hoffmanowa,
George Sand, Brandes, Taine i Bourget,
W reszcie „Dama Kameliowa“…
A mówiła wszystko żywo,
Opuszczając, wznosząc dłoń, —
A ja czułem wciąż drażniącą
Herbacianej róży woń…
I bawiłem wzrok swywolny
Onej róży kołysaniem,
Co wznosiła się, spadała,
Wraz z jej piersi oddychaniem.
Potok słów mi dźwięczał w uchu,
Rozumiałem tylko wpół:
Zapach róży herbacianej,
Tak uwagę moją skuł!
Pochylałem tylko głowę,
Jakbym był odurzon trunkiem,
[90]
I prelekcyją zachwycony,
Pożegnałem ją z szacunkiem.
I uniosłem z tej rozmowy
Rozpaloną mocno skroń
I z przypiętej na jej piersi
Herbacianej róży woń!