[137]SEN MAJTKA.
(Z QUEVEDO.)
Noc zapada, kipią wody,
Łódź spienione fale porze,
Z wiosłem w ręku majtek młody,
Patrzy w niebo, patrzy w morze.
Coraz ciszéj pluski wiosła
W łono mętnéj biją fali;
Gdzie żeglarza myśl uniosła?
Gdzie go niesie coraz daléj...?
[138]
On zobaczył brzeg szeroki
Tam daleko, a nad brzegiem
Góra sięga pod obłoki,
Upowita białym śniegiem;
Niżéj łąka cudnie świeża,
I zielone drzewin sploty,
I u mętnych wód wybrzeża,
Rozesłany piasek złoty.
W cieniu klonów na dolinie
Widzi białéj chaty ściany,
Słyszy potok co tam płynie,
Po kamieniach rozpląsany.
I cóż błysło mu przed okiem?
Zaskrzypiały drzwi od sieni:
Ojciec, matka, drżącym krokiem,
Za próg wyszli pochyleni.
A tu bliżéj, bliżéj jeszcze,
Gdzie o piasek fala trąca,
Pierś młodziana zbiegły dreszcze...
Stoi siostra kochająca;
Wiatr jéj lica muska hoże,
Rozpostarła wszerz ramiona,
A za siostrą, kto?... mój Boże!
Cudne dziewczę... Ona... ona!
[139]
Zakipiały nagle wody,
Jak pod silnym rzutem wiosła;
Kędyż, kędyż chłopiec młody?
Fala na dół go poniosła!
— Tonie człowiek, czy widzicie! —
Brzmi gwarliwy okrzyk ludzi...
Próżna trwoga, snem to życie,
Ze snu tylko śmierć rozbudzi!
S. Duchińska.