Toć bywa: po jasnem niebie
Kłębi się, toczy przed siebie,
Bałwani czarne chmurzysko
I pędzi prosto na słońce,
Co stoi — myślałbyś — drżące,
Jak rozpalone ognisko.
Na słońce pędzi, jak strzała, Zda się, już gasić je miała, Gdy uderzona promieniem Chmura, co z taką przemocą Stworzeniu groziła nocą, Mdłym rozpłynęła się cieniem.
Tak w życiu: zawody, troski
W człowieka pierwiastek boski,
Jak chmury na słońce biją
I — zda się — pogaszą blaski
I światła wszelkie i brzaski,
Co na dnie serc naszych żyją.
A jednak nie wszystkie gasną: Bywają serca, tak jasno Płonące wśród serc tysiąca, Że najczarniejsze przed niemi Pierzchają troski z tej ziemi, Jak owa chmura z przed słońca.