<<< Dane tekstu >>>
Autor Tadeusz Boy-Żeleński
Tytuł Sganarel (wstęp)
Podtytuł Czyli Rogacz z urojenia komedja w jednym akcie wierszem
Pochodzenie Dzieła / Tom drugi
Wydawca Instytut Wydawniczy »Bibljoteka Polska«
Data wyd. 1922
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tom drugi
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



WSTĘP.

Po tej śmiałej wycieczce satyrycznej w życie współczesne, jaką były Pocieszne wykwintnisie, Molier wraca, w Rogaczu z urojenia, w świat tradycyjnej farsy i jej konwencji scenicznej. Mimo iż „źródła“ jej nie są znane[1], można przypuścić, iż Molier, który w tym kierunku nie silił się na inwencję, nie wymyślił sam tej naiwnej, skomplikowanej a zręcznej intrygi, ale wziął ją skądś gotową, lub przynajmniej jej zarys; to pewna natomiast, że ożywił ją swoją werwą, soczystym djalogiem, jędrnym i pełnym humoru wierszem. Spis osób trąci jeszcze dawną commedia dellarte: Lelio, Celia, to konwencjonalna para „kochanków“; Gorgoni (Gorgibus), to tradycyjny ojciec; parę osób jak Żona, Krewny, nie posiadaią nawet imion własnych; w treści jednak, w tonie, coraz bardziej oddala się Molier od włoskiej komedji, i zapuszcza korzenie w rodzimy grunt francuski.
Dobra piastunka, ze swoją jowialną a pełną zdrowego rozsądku perswazją

Co tu gadać! panienka sama kiedyś przyzna,
Że w ciemną noc, przy boku, niema jak mężczyzna,
Choćby poto, by przecie, gdy się kichnąć zdarzy,
Usłyszeć „sto lat życia” z jakiej ludzkiej twarzy!

to zapowiedź Doryny ze Swiętoszka; w Gorgonim mamy już parę rysów, szkicujących ów pamflet na konserwatyzm wychowawczy, którego rozwinięcie znajdziemy w Szkole mężów i Szkole żon; wreszcie, włoskiego pochodzenia hultaj Mascarille ustapi już na trwałe miejsca osiadłemu mieszczuchowi Sganarelowi, który nieraz będzie powracał w utworach Moliera, przybierając różne odcienie, zawsze jednak skupiając w sobie niskie, szpetne strony natury ludzkiej: łatwowierność i podejrzliwość, mściwość i tchórzostwo, śmieszność i obawę śmieszności.

Tak jak poprzednio rolę Maskaryla, tak i obecnie role Sganarela Molier pisze dla siebie, i grał je podobno znakomicie: współczesne kroniki rozpływają się w zachwytach. I znowuż ten typ, to miano, prześladować będzie Moliera: jak poprzednio Maskarylem, tak obecnie wszyscy zwać go będą Sganarelem; ta szpetna maska, tak mało zgodna z istotną jego fizjognomją, przylgnie doń, i wszelkie próby aby ją precz odrzucić zostaną daremne. Po katastrofie heroicznego Don Garcji, trzeba mu będzie czemprędzej wracać do Sganarela w Szkole mężów; chłodne przyjęcie szlachetnego Mizantropa trzeba mu ratować Sganarelem z Lekarza mimowoli.
Temat, który wziął Molier za przedmiot swej farsy, jest wiekuisty: niemniej jednak, w komicznej formie owego słynnego monologu Sganarela, który tak bardzo oburzył wielkiego kaznodzieję Bossueta, ujęcie jego posiada swoją obyczajową doniosłość. Porównajmy dwa dokumenty dwóch epok: Brantoma i np. Chamforta; wiek XVI i XVIII. Cóż za przepaść obyczajowa w stosunkach małżeńskich: u Brantoma, mąż, obrażony w swoim honorze, czuje się zobowiązany mścić go śmiercią jednego lub obojga winnych; anegdoty Chamforta świadczą o najdalej posuniętej w tej mierze tolerancji. Otóż, Molier znajduje się w momencie, w którym ta ewolucja obyczajowa uczyniła może największy krok; w epoce, kiedy dworność i rządy kobiet wyciskają piętno na pierwszych latach panowania młodego Ludwika XIV. Wydostawszy się z feudalnych zamków, skupiwszy się w Paryżu, stworzywszy sobie swój świat, swoje życie, swoje królestwo, kobiety — pewnej sfery przynajmniej — wyzwoliły się faktycznie z pod przemocy mężów, którym nie pozostaje nic jak tylko filozoficznie zrezygnować. Molier, geniuszem swym komicznym, wyczuwa ten stan ducha, i interpretuje go w swoim stylu:

...I cóż to za nieszczęście? czyż przez to, dla Boga!
Garb wyrasta na plecach, koszlawieje noga?
Bogdaj przepadł, kto pierwszy w łeb swój zabił ćwieka,
By przez takie chimery zasmucać człowieka;
I kto wpadł na ten pomysł, w istocie szalony,
By łączyć honor męża z wybrykami żony...

Monolog ten znajdzie echo w nawpół tylko może ironicznych wywodach Chryzalda w Szkole żon; i, mimo że ta drażliwa kwestja zawsze pozostanie spowita w osłonki obłudy, pozwolę sobie zauważyć, iż Molier — jak w innych rzeczach, tak i tu — jest zwiastunem nowoczesnego społeczeństwa, które doszło, na tym punkcie, do znacznego pacyfizmu.
Jeden rys charakterystyczny: Kiedy w XVIII w. wznawiano tę sztukę, tytuł Rogacz z urojenia (Cocu imaginaire) brzmiał uszom ówczesnych dam zbyt brutalnie: zmieniono go na Sganarel czyli fałszywe obawy, albo Sganarel czyli mąż który mniema się być oszukanym. Sprawdziło się powiedzenie Moliera w Krytyce szkoły żon o tych wykwintnisiach, „u których, z całej osoby, uszy o wiele wstydliwsze są niż reszta“.
Sganarel miał olbrzymie powodzenie; ktoś z publiczności nauczył się, ze słuchania, tej komedji na pamięć i sprzedał ją księgarni; daremnie Molier protestował, nic nie pomogło, wydano sztukę drukiem wbrew jego woli. Takie były stosunki wydawnicze w XVII w.; nie narzekajmy tedy zbytnio na dzisiejsze.






  1. Cytowana przez Riccoboniego komedja włoska Il rittrato ovvero Arlechino cornuto per opinione doszła do Francji dopiero w 1716 r. i prawdopodobnie jest późniejsza od Sganarela.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Tadeusz Boy-Żeleński.