Skradziony król/1
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Skradziony król |
Wydawca | Nakładem „Nowego Wydawnictwa“ |
Data wyd. | 1929 |
Druk | Zakłady Graficzne „Zjednoczeni Drukarze“ |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Anonimowy |
Tytuł orygin. | Der gestohlene König
|
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Niezmiernie doniosłe wypadki, które o mało co nie zepchnęły dwa państwa w odmęt strasznej wojny, jak wszystkie wielkie zdarzenia, miały zgoła niewinny początek.
Pewnego wiosennego poranka fotograf Stanisław Raczo, przedstawił ochmistrzowi dworu wydane przez ministerstwo pozwolenie na odwiedzenie zamku w celu sfotografowania Króla Illirji.
W jaki sposób nieznany nikomu fotograf otrzymał pozwolenie, którego odmawiano miejscowym zakładom, można było objaśnić sobie tylko tem, iż pozwolenie owo było sfałszowane, choć i takie tłumaczenie nie dawało jeszcze odpowiedzi na pytanie, skąd ono pochodziło, tembardziej, że następnie stwierdzono ponad wszelką wątpliwość, iż dokument był bezwzględnie autentyczny, zaopatrzony był bowiem na jednym z rogów w umówiony tajny znak.
Zdjęcie odbyło się przy zachowaniu zwykłego ceremonjału i zwykłych ostrożności.
Tajny policjant ani na chwilę nie odstępował fotografa.
Czterej urzędnicy rozstawieni byli w czterech rogach sali i bacznie śledzili każdy ruch fotografa.
Z niedopuszczalną wprost powolnością rozstawiał on swój aparat, badał oświetlenie, zsuwał i rozsuwał portjery, czuł się wogóle panem sytuacji: szeptem zwrócił się nawet do towarzyszącego mu policjanta, aby pozwolił mu z innej strony zbliżyć się do Króla.
Tego odmówiono mu naturalnie, gdy jednak nastawał dalej, pozwolono mu podejść do Króla nieco bliżej, niż na przepisowe 3 kroki.
Wzruszając ramionami, przystąpił wreszcie do zdjęcia. Zwyczajowe „proszę o miły wyraz twarzy“ zostało naturalnie usunięte z repertuaru.
Trach!... Zdjęcie zostało dokonane. W dziesięć minut potem fotograf opuścił zamek...
W kilka dni jednak po tym fakcie zaczęły się dziać rzeczy niezwykłe. Kontrola graniczna została do tego stopnia obostrzona, że ze wszystkich niemal poselstw nadchodziły codziennie skargi na szykany straży granicznej. Dziennik anarchistyczny został zawieszony, w kołach rewolucyjnych dokonano licznych aresztowań. Na wszystkich rogach ulic stały posterunki w ostrem pogotowiu. Odlot samolotów pasażerskich został wstrzymany, że jednak codziennie przylatywały nowe, lotnisko było formalnie zapchane. Jak ciężkie chmury kłębiły się nad stolicą groźne roje wszelkich pogłosek i plotek. Mówiono, że bank państwa został okradziony, że jedna z księżniczek wyjechała potajemnie, że bankierowi amerykańskiemu Morganowi skradziono dziesięć sztab złota. Nikt nie wiedział, co się stało rzeczywiście, więc każdy wiedział coś napewno.
W kilka dni potem w nowojorskiem „Evening Post“ ukazała się wiadomość pod sensacyjnym tytułem: „Król Illirji skradziony“